Andrzej Włodarczyk, lekarz i były wiceminister zdrowia cierpiał na nowotwór złośliwy - szpiczaka. Na leczenie trafił do Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie. Tam został zakażony.

Jednak jak podkreśla, nie ma pretensji do lekarzy.
- To był przypadek, to się może zdarzyć. Nie mam zamiaru nikogo skarżyć . Sam jestem lekarzem i nie ukrywam, że jesteśmy taką pechową grupą pacjentów. W naszym środowisku mówi się, że pracownicy ochrony zdrowia dość często mają powikłania - powiedział.

Cały artykuł www.gazeta.pl