List ministra to reakcja na opublikowany w czwartek w "Gazecie  Wyborczej" artykuł pt. "eWUŚ też spraprali".
Michał Boni przypomina, że 1 stycznia 2013 r. wprowadzono nowy system „eWUŚ” – Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców, który jest zupełnie nową, dobrą jakością dla pacjentów i lekarzy. I informuje, że pierwszego dnia zweryfikowano za jego pomocą ponad 1,5 mln pacjentów. Tylko dla 5 proc. z nich system pokazał problem z ubezpieczeniem, ale nie z uzyskaniem pomocy lekarza. Na koniec grudnia ubiegłego roku upoważnionych do korzystania z systemu było 91 proc. placówek medycznych. - Liczymy, że w najbliższych dniach dołączą pozostałe. System działa prosto i szybko. W tych wszystkich sytuacjach, w których u lekarza czy w przychodni pokazywaliśmy druk RMUA, czy np. legitymację emeryta lub rencisty, teraz podajemy numer PESEL i pokazujemy dokument tożsamości (dowód osobisty, paszport, prawo jazdy). To wystarczy, by udowodnić prawo do świadczeń zdrowotnych finansowanych przez NFZ - stwierdza minister.
Zdaniem Michała Boniego, potwierdzenie trwa 3-4 sekundy. Osoby do 18. roku życia mogą pokazać aktualną legitymację szkolną, a zgłaszając się do rejestracji z maleńkim dzieckiem (które nie ma jeszcze numeru PESEL) rodzic podaje swój PESEL. Jeśli system nie potwierdzi prawa do leczenia ze środków publicznych, co może się zdarzyć nawet, jeśli jesteśmy ubezpieczeni, podpisujemy gotowe oświadczenie, że mamy prawo do leczenia, albo pokazujemy dotychczasowe zaświadczenia.
Minister twierdzi, że system usprawnił przyjmowanie działanie placówek służby zdrowia. Pacjent nie musi udowadniać za pomocą RMUA czy ma prawo do świadczeń, a lekarz nie ma dylematu czy przyjąć, czy niedanego pacjenta bo weryfikacją jego uprawnień zajmuje się NFZ. - Uważamy, że wprowadzenie systemu „eWUŚ” jest dużym krokiem do cyfryzacji usług medycznych. W artykule „eWuś też spaprali. Ciemna strona rejestracji u lekarza” opublikowanym 3 stycznia, redaktor Judyta Watoła zachwiała proporcje w opisie działania systemu, co spowodowało brak obiektywizmu opisywanej sytuacji - czytamy w liście otwartym.
Informuję - dodaje minister Boni - że NFZ od początku wdrożenia zalecał szpitalom korzystanie z dostępu do usługi eWUŚ poprzez własne oprogramowanie szpitalne. W takim oprogramowaniu dostawcy systemu powinni byli przygotować dodatkową funkcję uruchamianą jeden raz dziennie, która sprawdza uprawnienia wszystkich pacjentów leżących w szpitalu w danym dniu. Zdecydowana większość producentów oprogramowania zaimplementowała takie rozwiązanie w swoich systemach.
Podobne rozwiązanie może być wykorzystywane w przychodniach, w których pacjenci zapisywani są w terminarzach przyjęć z dużym wyprzedzeniem. Można uruchomić sprawdzenie wszystkich zapisanych pacjentów raz dziennie w nocy lub nad ranem, a w ciągu dnia sprawdzać tylko tych, którzy pojawiają się dodatkowo.
Sprawdzenie uruchomione w nocy (ok. 2 lub 4 nad ranem) dla szpitala z 200 pacjentami zajmuje ok. 20 sek. (szpital Bielański), a dla przychodni mającej 2800 zapisanych na dany dzień pacjentów – ok. 5 min (przychodnia Praga, Jagiellońska). Usługa testowa dla firm tworzących oprogramowanie została udostępniona na stronach NFZ już w sierpniu 2012 r. Jednakże w stosunku do osób, które korzystają dłużej ze świadczenia, Ministerstwo Zdrowia przygotowało dziś informację wyjaśniającą, iż pacjent składając oświadczenie wie również o tym, że jego uprawnienie do świadczeń albo będzie trwało, albo może się skończyć i wtedy poinformuje placówkę służby zdrowia o wygaśnięciu uprawnień. Takie rozwiązanie umożliwi tym osobom złożenie jednorazowego oświadczenia.
Zdaniem ministra, każdy start nowego rozwiązania wzbudza emocje. Myślę, że przy „eWUŚ” też są one duże. Korekta interpretacyjna Ministra Zdrowia jeszcze bardziej usprawni te rozwiązania. - Za zwrócenie uwagi na jeden z problemów mogę Redakcji GW podziękować, ale za brak obiektywizmu w przestawianiu całości sprawy - podziękować nie mogę. Chciałbym bardzo żeby redaktorzy odpowiedzialni za numer, tytuł, tekst tę wolę obiektywizmu zachowali i nie paprali sprawy - napisał Michał Boni.