Spory o ograniczenia dla niezaszczepionych ciągną się od początku roku akademickiego - jeszcze we wrześniu rzecznik praw obywatelskich interweniował w sprawie uzależniania praktyk dla studentów kierunków medycznych od zaszczepienia się przeciw COVID-19. Póki co nie ma jednak podstaw prawnych, by wprowadzać takie ograniczenia.

RPO: Uczelnie medyczne nie mogą odmawiać udziału w praktykach niezaszczepionym studentom>>

 

RPO i MEiN: zarządzenia bez podstawy prawnej

Próbowały tego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wrocławski Uniwersytet Medyczny, czy Uniwersytet Rzeszowski. Szerokim echem odbiła się też wtedy informacja o tym, że rektor Uniwersytetu Śląskiego uzależnia zakwaterowanie w akademiku od zaszczepienia się przeciw COVID-19 - po fali protestów z tego pomysłu się wycofano.

Interweniując w sprawie praktyk, rzecznik podkreślił, że przyjęte ograniczenie nie powinno różnicować sytuacji w dostępie do szkolnictwa wyższego osób zaszczepionych, osób, które nie mogą poddać się szczepieniu z uwagi na trwałe bądź czasowe przeciwwskazania zdrowotne, osób posiadających przeciwciała, a także tych, którzy mają aktualny negatywny wynik testu.

 


Podkreślał, że z art. 51 ust. 1 Konstytucji wynika, że nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji  na jego temat. A zgodnie z art. 51 ust. 5 Konstytucji zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa. Tę interpretację podtrzymał resort nauki - minister Przemysław Czarnek podkreślał, że szczepienia przeciwko COVID-19 na dzień dzisiejszy są dobrowolne, brak jest w obowiązujących przepisach obowiązku szczepienia przeciwko COVID-19. - Wobec tego, aktualnie uczelnie nie mają podstaw weryfikacji, czy studenci uczestniczący w zajęciach oraz osoby zamieszkujące domy studenckie, a także inni członkowie wspólnoty danej uczelni,są zaszczepieni. Również nie ma możliwości wprowadzania ograniczeń dotyczących udziału w zajęciach dla członków społeczności akademickiej, którzy w wyniku własnej decyzji nie zaszczepili się - tłumaczył.

 

Uczelnie wprowadzają ograniczenia

Mimo to są uczelnie, które próbują wprowadzać ograniczenia - niedawno Uczelnia Medyczna im. Marii Skłodowskiej-Curie wydała zarządzenie, według którego w zajęciach mogą brać udział tylko studenci lub pracownicy, którzy zostali zaszczepieni przeciw COVID-19 lub są ozdrowieńcami i mogą to udokumentować. Podobne rozwiązanie wprowadziła także Akademia Teatralna w Warszawie.

- Takich ograniczeń nie mogą wprowadzać ani uczelnie publiczne, ani niepubliczne - mówi  dr Aneta Sieradzka z Kancelarii Prawnej Sieradzka Partners. - Musiałaby istnieć podstawa ustawowa do takiego działania, a takiej obecnie brakuje i póki co nie zapowiada się, by miała się pojawić. Ograniczeń nie może nakładać również uczelnia niepubliczna, bo umowa zawierająca  takie zastrzeżenia, byłyby niezgodne z powszechnie obowiązującym prawem - tłumaczy. Dodaje, że z art. 51 ust. 1 Konstytucji RP wynika bowiem, że nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby.

 

 

Można stosować limity

Profesor Hubert Izdebski tłumaczy, że umowa, jaką w praktyce (bo nie jest to już instytucja obowiązkowa) student podpisuje z uczelnią niepubliczną, dotyczy liczby semestrów, wysokości czesnego i warunków jego zapłaty. - W tej całej schizofrenii, jaka panuje wokół możliwości (a raczej niemożliwości) sprawdzania "certyfikatów covidowych", myślę, że, niezależnie od tego, że umowa (w tym przypadku raczej zmiana umowy) wymaga podpisania przez dwie strony,  można by oczekiwać ogólniejszego zakwestionowania klauzuli umownej, uzależniającej dopuszczenie do zajęć (choćby niektórych) od wylegitymowania się certyfikatem. Myślę, że aby takie ograniczenia były możliwe, konieczna byłaby zmiana przepisów - podkreśla prof. Izdebski. W obecnym stanie prawnym, jedynym rozwiązaniem niemogącym budzić wątpliwości formalnych jest stosowanie nauczania zdalnego, mimo że w odniesieniu do pewnego rodzaju zajęć i z istoty swojej może ono być całkowicie nieefektywne.
 
Zauważa jednak, że mogą istnieć inne możliwości, które pośrednio wynikają z obowiązującego "rozporządzenia covidowego".  Szkoły wyższe, publiczne i niepubliczne, tak samo jak biblioteki publiczne czy muzea  objęte wprost rozporządzeniem, są zakładami administracyjnymi, a przecież warunki korzystania z zakładów administracyjnych określają ich regulaminy, w tym przypadku regulamin studiów i np. regulamin korzystania z biblioteki uczelnianej. Jeżeli rozporządzenie określa limity osób, które mogą wejść np. do biblioteki publicznej, a dotyczą one tylko osób niezaszczepionych, każda ponad ten limit powinna jakoś wykazać, że się do niego nie wlicza, inaczej poczeka w kolejce. W tym właśnie widziałbym pewną możliwość, którą mogłyby wykorzystywać uczelnie w takiej sytuacji, kierując się zarazem ogólnymi standardami przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii, poczynając od  zachowywania dystansu społecznego w pomieszczeniach
zamkniętych - podkreśla.

Póki co, przez czwartą falę pandemii, coraz więcej uczelni skłania się do przejścia na zdalne nauczanie. Największe krakowskie uczelnie wyższe przechodzą na zdalne nauczanie w okresie świątecznym - od 20 grudnia do 9 stycznia. Od tego tygodnia zdalnie uczyć się też będą studenci Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Na zdalne nauczanie przeszły też duże wydziały Uniwersytetu Warszawskiego, w tym WPIA UW.