Polska Grupa Energetyczna na przełomie lutego i marca br. powinna rozstrzygnąć przetarg na budowę nowego bloku o mocy 450 MW w Turowie, który jest opalany węglem brunatnym. W postępowaniu złożono trzy oferty. Najtańszą z nich, o wartości 2,83 mld zł złożyło chińskie przedsiębiorstwo Shanghai Electric. Konsorcjum Hitachi i Budimeksu oraz koreański Doosan, wyceniły planowaną przez PGE inwestycję, znacznie drożej.

Decydującym kryterium, bo aż 85 proc. w kwestii wyboru wykonawcy, ma cena. To właśnie główny atut Shanghai Electric. Z drugiej jednak strony, nie można zapominać o sytuacji, jaka miała miejsce w 2011 r., kiedy chiński COVEC w atmosferze konfliktu z GDDKiA porzucił budowę autostrady A2 między Łodzią a Warszawą. Do dnia dzisiejszego, nie udało się odzyskać ani złotówki z 800 mln zł nałożonych wówczas kar. Ponadto, dwa chińskie banki nadal odmawiają Skarbowi Państwa wypłacenia ponad 120 mln zł gwarancji kontraktowych.

Do porozumienia odnośnie chińskiego kapitału w polskiej energetyce, nie mogą dojść resort skarbu państwa i gospodarki. A to tylko kolejny kłopot dla PGE. Nastawienie resortu skarbu jest bowiem negatywne. Unika on jednak oficjalnych komentarzy. – O wyborze wykonawcy nowego bloku w Turowie zdecyduje zamawiający, czyli spółka PGE GiEK. Spodziewamy się, że zarząd po wnikliwej analizie ofert podejmie optymalną decyzję – ucina Agnieszka Jabłońska-Twaróg z MSP.

Jak widać, wydarzenia z udziałem COVEC nie pozostały bez wpływu na politykę.

– Po traumie COVEC pozostał strach przed udziałem Chińczyków w inwestycjach infrastrukturalnych. To dlatego istnieje ciche przyzwolenie decydentów na to, żeby eliminować chińskie firmy z rynku. W szczególności zadra niewypłaconych gwarancji będzie rzutować na inne projekty – ocenia Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych „Tor”.

@page_break@Jak wynika z informacji uzyskanych przez serwis gazetaprawna.pl, pod uwagę brane są trzy mozliwe scenariusze. Pierwszym z nich jest odrzucenie chińskiej oferty, np. z powodu błędów formalnych. Drugie rozwiązaniem jest unieważnienie przetargu przez PGE i ogłoszenie nowego. Podstawy do podjęcia takiego kroku są: – Budżet, jaki zamawiający zamierzał przeznaczyć na realizację przedsięwzięcia, jest niższy od każdej ze złożonych w przetargu ofert. Zamawiający powtórnie dokonuje szczegółowych analiz – potwierdza Iwona Paziak, rzeczniczka PGE GiEK.

Nowy przetarg potrwałby jednak kolejne dwa lata. I to zakładając, że wszystko odbędzie się bez większych komplikacji – Taniej niż teraz już nie będzie, ponieważ rynek się ożywia, w związku z czym ceny wzrosną. W ciągu najbliższych miesięcy czeka nas istny wysyp otwarć ofert w przetargach drogowych, co przełoży się też na energetykę. No i nie ma gwarancji, czy w nowym przetargu znów najtańsi nie okażą się Chińczycy – mówi przedstawiciel dużej grupy budowlanej.

Ostatnią z opcji jest najprostsza droga, jaka zakłada podpisanie umowy z chińskim przedsiębiorcą Shanghai Eletric. Na takie rozwiązanie liczą przedstawiciele PGE w Turowie, którzy chcą rozpocząć budowę za wszelką cenę, z uwagi na fakt, iż PGE zamknęła w 2013 r. trzy przestarzałe bloki, których nie opłacało się już dostosowywać do wyśrubowanych norm środowiskowych. Obecnie w Turowie produkuje się mniej energii, gdy koszty stałe pozostały na tym samym poziomie. W konsekwencji wytwarzanie energii jest coraz droższe. Jeśli nie zostanie zbudowany nowy blok i w dłuższym okresie Turów będzie przynosił straty, PGE może to dotkliwie odczuć.

Maciej Grelowski, przewodniczący Business Centre Club postuluje przede wszystkim odzielenie biznesu od polityki. – W sprawie Chińczyków inwestor powinien podjąć decyzję wyłącznie w oparciu o kryteria biznesowe, odkładając na bok politykę. Zasada zbiorowej odpowiedzialności to najgorsze rozwiązanie – podsumowuje.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna