Profesor elektrotechniki Waldemar M. zwrócił się do dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach o udostępnienie jego teczki.

Pokrzywdzony, ale nie współpracownik SB
Szef delegatury przekazał wnioskodawcy akta 8 grudnia 2015 r. Wynikało z nich, że Waldemar M. był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL. Profesor był w szoku, gdyż uważał się do tej pory za poszkodowanego przez władze komunistyczne, które odmawiały mu wydania paszportu przez 1,5 roku. I wobec tego nie mógł skorzystać ze stypendium zagranicznego. A co więcej był w tym czasie inwigilowany przez służby specjalne.
W dokumentach znalazły się donosy rzekomo pisane ręką wnioskodawcy na osoby, których w ogóle nie znał. A także pokwitowania odbioru pieniędzy, których nigdy nie wziął od słuzb.

Odwołanie od decyzji prezesa IPN
W tej sytuacji Waldemar M. odwołał się od decyzji prezesa IPN o udostepnieniu akt. Prezes Instytutu uchylił swoja wcześniejszą decyzję z listopada 2016 r. i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi I instancji na podstawie art. 32 ust. 1 i 2 ustawy o IPN. Prezes mógł decyzje utrzymać lub uchylić, więc wybrał tę druga opcję.
Wnioskodawca zaskarżył tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na rozprawie Waldemar M wyjaśniał, że cofnięcie dostępu do akt powoduje, iż na wyznaczonej  na wrzesień rozprawie lustracyjnej przed sądem karnym nie będzie mógł się skutecznie bronić.  Warto dodać , że skarżący sam zainicjował postępowanie lustracyjne, aby oczyścić się z oskarżeń o współpracę z SB. Doradził mu to prokurator, aby pokrzywdzony mógł uzyskać status ofiary zbrodni komunistycznej.
Pełnomocnik prezesa IPN wnosił o oddalenie skargi.

WSA nie może orzec o TW
Wojewódzki Sąd Administracyjny odrzucił skargę profesora. Powodem był brak regulacji w ustawie o IPN możliwości zaskarżenia decyzji o przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia przez prezesa IPN.
Jak wyjaśniał sędzia Adam Lipiński ustawa o Instytucie jest lex specialis w stosunku do kodeksu postepowania administracyjnego. Skarga do sądu możliwa jest tylko w sytuacji utrzymania decyzji negatywnej o nie udostępnieniu akt, a nie pozytywnej - stwierdził sąd.
Problem w tej sprawie polega na tym, że w rezultacie odebrano profesorowi prawo wglądu do akt.
- Sąd administracyjny nie ma uprawnień do oceny, czy dana osoba była współpracownikiem tajnych służb PRL - podkreślił sędzia Lipiński. - Tę kwestię rozpatrują sady karne - dodał.

Wyrok nie jest prawomocny.

Sygnatura akt II SA/Wa 95/17, postanowienie z 23 sierpnia 2017 r.