Skarga została wniesiona przez dwóch znanych i nagradzanych tureckich dziennikarzy śledczych. Skarżący zajmują się w swej pracy dziennikarskiej głównie ochroną praw człowieka w Turcji, nadużyciami władzy, powiązaniami ludzi władzy ze światem przestępczym oraz innymi, podobnymi kwestiami, które sprawiają, iż ich działalność jest zdecydowanie "niewygodna" dla urzędującej władzy. W 2007 r. prokuratura turecka wszczęła postępowanie dotyczące działalności grupy przestępczej o nazwie Ergenekon, której członkowie mieli planować wojskowy zamach stanu i dopuszczać się aktów przemocy w celu destabilizacji społeczeństwa. Śledztwo zatoczyło szerokie kręgi i dotknęło szerokie grono osób publicznych, polityków, wysokich rangą wojskowych, członków służb wywiadowczych, biznesmenów i dziennikarzy, wśród których znaleźli się także skarżący. Ich mieszkania i miejsca pracy zostały przeszukane, a oni sami zatrzymani i aresztowani na ponad rok pod zarzutem udziału w organizacji przestępczej oraz planowania wojskowego zamachu stanu. Mimo narodowych i międzynarodowych protestów, włącznie z protestem Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, skarżący nie zostali zwolnieni, a ich proces sądowy toczy się obecnie przed tureckimi sądami. Skarżący zarzucili, iż ten stan rzeczy stanowił naruszenie ich prawa do wolności i  bezpieczeństwa (art. 5 Konwencji o prawach człowieka) oraz prawa do wolności wypowiedzi (art. 10 Konwencji).
Trybunał zgodził się z tymi argumentami i stwierdził naruszenie Konwencji. Rząd turecki nie przedstawił żadnych argumentów przemawiających za koniecznością tak długiego stosowania środka izolacyjnego: skarżący ubiegali się o zwolnienie za poręczeniem majątkowym, jednakże bezskutecznie. Skarżący ponadto zostali oskarżeni o "szerzenie czarnej propagandy" w celu - zdaniem rządu tureckiego - zasiania niepokoju w społeczeństwie i podważenia społecznego zaufania do sądów i innych organów władzy. Tymczasem - jak zauważył Trybunał - w tureckim kodeksie karnym nie istnieje nawet czyn zabroniony, do którego znamion należałaby taka właśnie "czarna propaganda". Skarżący nie mieli również dostępu do wszystkich dokumentów przedstawionych przez prokuraturę, więc w efekcie ich areszt był przedłużany na podstawie dowodów, do których nie mogli się odnieść. Postępowanie w sprawie tymczasowego aresztowania zostało zatem przeprowadzone z naruszeniem zasad równości broni i kontradyktoryjności, co również przyczyniło się do stwierdzenia przez Trybunał naruszenia art. 5 Konwencji.
Ciekawym aspektem omawianego orzeczenia jest również stwierdzenie przez Trybunał naruszenia art. 10 Konwencji, to jest prawa do wolności wypowiedzi. Trybunał wskazał, iż utrzymywanie przez tak długi czas aresztu skarżących bez żadnych ważnych i racjonalnych powodów musiało wywierać zniechęcający wpływ zarówno na nich, jak i na innych dziennikarzy, jeżeli chodzi o udział w debacie publicznej dotyczącej ważnych kwestii politycznych i społecznych. Zdaniem Trybunału stosowanie środków izolacyjnych w takich okolicznościach ma wyzwolić w społeczeństwie mechanizmy autocenzury, zwłaszcza u dziennikarzy, którzy prowadzą swe śledztwa dziennikarskie, komentują i poszukują informacji na temat zachowań ludzi władzy. Trudno nie zgodzić się z tym argumentem.
Ponad roczny areszt skarżących, jak całe postępowanie karne przeprowadzone przeciwko nim, bez wątpienia mają charakter represji politycznej. Dobrze się stało, że sprawa ta trafiła do Trybunału, który dał wyraźny sygnał rządowi tureckiemu, iż takie praktyki są rażąco niezgodne z konwencyjnymi standardami ochrony praw człowieka. Trudno jednak być optymistą, jeżeli chodzi o potencjalny "zbawczy" wpływ omawianego wyroku na sytuację ochrony praw człowieka w Turcji, skoro kraj ten od lat należy do niechlubnej czołówki krajów najczęściej i najpoważniej łamiących Konwencję.
Tak wynika z wyroków Trybunału w sprawie nr 38270/11, Nedim Şener przeciwko Turcji, oraz w sprawie nr 53413/11, Şık przeciwko Turcji.