Spór toczył się o 8 tys. euro z tytułu odstąpienia od umowy oraz o odszkodowanie. Dwie spółki - jedna z siedzibą w Southport w Wielkiej Brytanii, druga spółka polska z Olsztyna T. Fish zawarły umowę przez internet na dostawę dorsza. W umowie było zastrzeżenie, że spółka brytyjska zapłaci ponadto 8 tys. euro stronie polskiej jako spłatę długu jednej ze swoich spółek.
W lutym 2011 roku przesłano projekty dwóch umów, w których zaznaczono, że zamawiający  ze strony brytyjskiej zapłaci 50 proc. jako przedpłatę w ciągu 15 dni od dnia zawarcia umowy. Specyfikacja miała być dostarczona do 8 marca 2011 roku i tego dnia zawarto dwie umowy. Dzień wcześniej spółka brytyjska wpłaciła przelewem 8 tys. euro na rzecz kontrahenta nie zaznaczając jednak, czy to jest spłata długu, czy przedpłata. Strona brytyjska w tym samym czasie przesłała specyfikację w języku francuskim, co spowodowało protest strony polskiej.
W rezultacie 10 marca 2011 r. spółka z Olsztyna bez ostrzeżenia odstąpiła od umowy przesyłając kontrahentowi oświadczenie, co równało się z unieważnieniem umowy.
Powstał zatem problem, czy polska spółka miała prawo zerwać umowę i czy spółka brytyjska, która wystąpiła do sądu z roszczeniem może żądać zwrotu 8 tys. euro i odszkodowania.
Sądy I i II instancji orzekły, że zgodnie z Konwencją Wiedeńską nastąpiło naruszenie umowy przez powoda - spółkę z Southport. Przyczyny odstąpienia od kontraktu były uzasadnione. Powód nie wpłacił - zdaniem Sądu Apelacyjnego - 50 proc. ceny w terminie, a zapłata miała nastąpić wcześniej niż przed załadunkiem towaru. Z powodu wielu niejasności i skutecznego odstąpienia od umowy brytyjska spółka nie może żądać odszkodowania - orzekł sąd 14 grudnia 2012 r.
Spółka powodowa złożyła kasację do Sądu Najwyższego zarzucając kontrahentowi przede wszystkim nie zachowanie dobrej wiary. Zasadniczym problem okazała się jednak interpretacja art. 25 Konwencji Wiedeńskiej (Konwencja Narodów Zjednoczonych o Umowach Międzynarodowej Sprzedaży Towarów),  czyli rozstrzygnięcie, co w tej sprawie oznaczało istotne naruszenie kontraktu. Zgodnie bowiem z art. 25 Konwencji "naruszenie umowy przez jedną ze stron uważa się za istotne, jeżeli powoduje dla drugiej strony taki uszczerbek, który w sposób zasadniczy pozbawia tę stronę tego, czego zgodnie z umową miała prawo oczekiwać, chyba że strona naruszająca umowę nie przewidywała takiego skutku i osoba rozsądna tego samego rodzaju i w tych samych okolicznościach nie przewidziałaby takiego skutku."
Sąd Najwyższy 28 listopada br. uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i oddalił apelację powódki. Sprawa wraca wiec do II instancji.
Zdaniem SN niedostatecznie zbadano, czy nastąpiło istotne naruszenie umowy. Sąd II instancji nie przeanalizował, czy nastąpił uszczerbek i jakie były jego rozmiary w sytuacji odstąpienia od umowy. Sąd Apelacyjny powinien zbadać, też czy ów uszczerbek był możliwy do przewidzenia i nie chodzi tu wyłącznie o uszczerbek majątkowy, ale  także i niemajątkowy.

Sygnatura akt IV CSK 215/13, wyrok z 28 listopada 2013 r.