Powódka domagała się przyznania na jej rzecz m.in. zadośćuczynienia za krzywdę związaną z wypadkiem komunikacyjnym. Wyjaśniła, że zgłosiła pozwanemu szkodę, ale pozwany ubezpieczyciel nie poinformował jej w żaden sposób o zakończeniu postępowania likwidacyjnego. W ocenie powódki, z tego względu nie doszło jeszcze do przedawnienia jej roszczenia.

Pozwany domagał się oddalenia powództwa, podnosząc zarzut przedawnienia.

Z ustaleń sądów wynikało m.in., że powódka uległa wypadkowi komunikacyjnemu w kwietniu 1994 r. Sprawca wypadku został prawomocnie skazany. Powódka doznała licznych obrażeń ciała. Po wyjściu ze szpitala kilka miesięcy jeździła na wózku. Powódka urodziła później drugie dziecko. Podejmowała także pracę zarobkową.

W 1994 r. powódka zgłosiła pozwanemu szkodę. W kwietniu 1996 r. ubezpieczyciel wypłacił jej 7.000 zł. Wtedy też zakończyło się postępowanie likwidacyjne.

W 2014 r. powódka zwróciła się do pozwanego o ponowne rozpatrzenie sprawy. Pozwana wskazała, że roszczenie jest przedawnione, a akta sprawy zostały już zniszczone.

Przegrana powódki

Sądy obu instancji uznały powództwo za niezasadne. Choć odpowiedzialność pozwanego była bezsporna, to powódka nie mogła uzyskać żadnych świadczeń. Ubezpieczyciel skutecznie bowiem zgłosił zarzut przedawnienia. Stąd powództwo prawomocnie oddalono.

Powódka zgłosiła szkodę w 1994 r., a w kwietniu 1996 r. wypłacono jej świadczenie. Wówczas zakończyło się postępowanie likwidacyjne. Oznacza to, że po upływie 10 lat od tego zdarzenia, tj. w kwietniu 2006 r., uległy przedawnieniu roszczenia powódki.

Pozwana była zobowiązana posiadać akta szkodowe do czasu przedawnienia roszczenia.

Wypłacone świadczenie

Ubezpieczyciel przyznał świadczenie powódce w kwocie 7.000 zł, co wynikało z komputerowych baz pozwanej. Sądy wskazały, że jeśli pozwany wypłacił powódce całość żądanej wówczas przez nią kwoty, to nie miał obowiązku uzasadniać swojej decyzji ani pouczać jej o prawie do wniesienia odwołania. Powódka powinna wykazać przed sądem, z jakim roszczeniem wystąpiła przeciwko ubezpieczycielowi. Powódka nie potrafiła jednak sprecyzować dochodzonej wówczas kwoty. Podała jedynie, że uzyskała krótkie pismo od pozwanego. Z zeznań samej powódki nie wynikało, że domagała się ona przyznania jej wyższej kwoty. Powódka po wielu latach, po rozmowie z osobą zajmującą się ubezpieczeniami, doszła do wniosku, że wypłacono jej zaniżoną kwotę. Wówczas w 2014 r. wystąpiła z pismem do ubezpieczyciela. Sądy zgodnie oceniły, że w momencie wypłaty na rzecz powódki świadczenia uległo zakończeniu postępowanie likwidacyjne i od tego czasu biegł 10-letni okres przedawnienia roszczeń. Sąd odwoławczy nie zgodził się z powódką, że każdorazowo ubezpieczyciel powinien informować strony o możliwości wystąpienia na drogę sądową. Powódka wcześniej mogła zasięgnąć porady w tej kwestii.

Nie sposób było uznać, że bieg terminu przedawnienia nie rozpoczął jeszcze biegu. Powódka nie udowodniła też, że miała miejsce przerwa biegu przedawnienia. Tym samym, wystąpiła ze spóźnionym roszczeniem.

Terminy roszczeń

Sądy uznały, że zgłoszony zarzut przedawnienia nie był sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Ten zarzut może być uznany za sprzeczny z zasadami współżycia społecznego tylko wyjątkowo. W sprawie nie zaistniały zaś żadne nietypowe sytuacje, które uniemożliwiały powódce wcześniejsze wystąpienie z powództwem przeciwko ubezpieczycielowi. Powództwo wpłynęło do sądu po wielu latach od wypadku i od upływu terminu przedawnienia. Sąd odwoławczy zaznaczył, że pozwana nie może ponosić skutków zaniedbań ze strony powódki w zakresie realizacji swoich praw. Terminy przedawnienia mają bowiem dyscyplinować strony do dochodzenia roszczeń o czasie.

Wyrok SA w Szczecinie z 7.03.2018 r., I ACa 891/17, LEX nr 2505764.