Sześćdziesięcioletni Andrzej K. wystąpił do sądu o odszkodowanie za błąd w sztuce medycznej od Szpitala Klinicznego im. Orłowskiego w Warszawie. Żądał 100 tys. zł za ból i cierpienie, jakie doznał po zabiegu cystoskopii, gdy nastapiła perforacja ściany pęcherza moczowego.
Andrzej K. przebywał w szpitalu od 1 grudnia do 11 grudnia 2007 r. z powodu guza znajdującego się w pęcherzu. Przed cystoskopia pacjent podpisał oświadczenie, że wie i godzi się na zabieg, który może spowodować powikłania. Trzy dni po zabiegu wypisano pacjenta do domu. W domu zaczęły się bóle brzucha, rozpoczął się wyciek do otrzewnej. Andrzej K. wrócił do szpitala, gdzie zszyto mu pękniecie.
Andrzej K. skierował sprawę do sądu przeciw szpitalowi powołując się na art.444 kc, który mówi, że w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia.
Według opinii biegłego lekarza, powołanego przez sąd I instancji nie doszło do nieprawidłowości, zabieg był konieczny z powodu stwierdzenia nowotworu w pęcherzu. Pacjenta operował specjalista z 26-letnim stażem i nie popełnił - zdaniem biegłego - błędu w sztuce.
Sąd I instancji  oddalił roszczenie Andrzeja K. stwierdzając, że cierpienie i ból pacjenta nie były związane z niedochowaniem należytej staranności przez lekarza, ani przyjęciu błędnej metody leczenia ( nie było naruszenia art. 444 i art.445 par.1 kc).
Pokrzywdzony złożył apelację, twierdząc, że lekarze ponoszą winę za jego cierpienia, gdyż zbyt szybko wypisali go ze szpitala do domu. A ponadto na rozprawie nie przesłuchano ani jego, ani biegłego.
Sąd Apelacyjny w Warszawie nie przyznał mu racji i uznał, że apelacja jest niezasadna. Sąd oparł się całkowicie na pisemnej opinii biegłego, w której stwierdzono, że nie było błędu w sztuce i zatrzymanie chorego w szpitalu nie było konieczne. Dlatego, że wcześniej - zaraz po operacji - nie można było przeprowadzić zabiegu, dopiero po wystąpieniu objawów.
- Nie można w tej sytuacji przypisać winy lekarzowi, ani kierownictwu szpitala - powiedziała sędzia Marzena Góral. - Sąd I instancji nie popełnił błędu nie przesłuchując lekarza biegłego, gdy jego opinia dwa razy poprawiana była wystarczająca - dodała.

Sygnatura akt I ACa 483/13, wyrok z 26 września 2013 r.