Jeżeli prawo zostało złamane, to osoby, które się tego dopuściły, będą odpowiadać karnie. W grę może wchodzić jedynie odpowiedzialność osób fizycznych, bo firma może odpowiadać już tylko cywilno-prawnie - wyjaśnia Zbigniew Cwiąkalski, profesor prawa karnego z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jeżeli więc doszło do oszustwa, to należałoby ustalić, kto jest tym, któremu taki zarzut można postawić. Zdaniem profesora nie chodzi tu o kolejną zmianę w prawie, bo odpowiednie przepisy są. Chodzi o to żeby energiczniej, bardziej zdecydowanie, a przede wszystkim w odpowiednim momencie, reagować.
- Żałuję, że prokuratura zlekceważyła pierwsze zawiadomienie i ostrzeżenie KNF. Prawdą jest, że KNF nie miał uprawnień, żeby bezpośrednio tę firmę kontrolować, ale zrobił więcej niż powinien i to w trosce o klientów. Prokuratura być może też powinna zrobić więcej - mówi Ćwiąkalski.
Klienci nie mogą liczyć na żadne odszkodowanie, zadośćuczynienie, czy wypłatę zastępczą ze strony skarbu państwa. Nie ma takiej możliwości. Mogą wyłącznie pozywać firmę cywilnie, wytaczając odpowiednie powództwa.
Jednak czy odzyskają te pieniądze, to jest już zupełnie inna sprawa. - Musimy uczciwie powiedzieć, że jeśli ktoś samodzielnie, mimo ostrzeżeń, decyduje się na lokowanie pieniędzy w niepewnym miejscu i liczy na złote góry, to musi ponieść część konsekwencji - dodaje profesor.
Jacek Gratkiewicz