Aby  uiścić opłatę za przejazd, należy zamontować w pojeździe specjalne oprzyrządowanie, do pobierania takich opłat. Urządzenie do pobierania opłat jest oczywiście instalowane w pojazdach wykorzystywanych w przedsiębiorstwach prowadzących działalność związaną z transportem. Osoby prywatne nie mają potrzeby instalowania tego sprzętu w swoich pojazdach.

Wskazane powyżej uregulowanie dotyka jednak także osób prywatnych, które okazyjnie przy pomocy przyczepy przewożą na przykład ładunki, skutery wodne, łódki, przyczepy campingowe itp.

Kara, jaką przepisy przewidują za to wykroczenie, jest bardzo surowa i niepodzielna, bowiem wynosi 3000 zł. Kara jest niepodzielna, a to oznacza, że nie może być wymierzana w niższej wysokości, dlatego dla większości ukaranych okaże się sankcją dość dotkliwą.

Przepisy nie przewidują także żadnej możliwości złagodzenia tej kary. Moim zdaniem kara tej wysokości wymierzona prywatnej osobie jest zbyt surowa, bowiem może znacznie przekraczać wysokość opłaty. Gdyby przyjąć stawkę 50 gr za kilometr (zaznaczam, że przeciętna stawka to ok 30 groszy) to kwota 3000 zł wystarczyłaby na przejechanie 600 km.

 

Jeśli ktoś chce zgodnie z prawem korzystać z dróg, to może wypożyczyć odpowiednie urządzenie, które umożliwia pobieranie opłat. Aby korzystać z systemu opłat, oprócz urządzenia, należy się jeszcze zarejestrować w systemie do poboru opłat. Podążanie legalną drogą stanowi więc znaczną uciążliwość dla użytkowników prywatnych, którzy kilka razy w roku zechcą korzystać z dróg w sposób, który wymaga uiszczenia opłaty.

Pomimo tego, że nowe przepisy weszły w życie po upływie 3 letniego vocatio legis, mnóstwo obywateli nie ma pojęcia o ich obowiązywaniu. Niestety ta regulacja jest kolejnym zapisem prawa, który jest skierowany przeciwko obywatelom. Wprowadzenie takiego unormowania dla przedsiębiorców jest zrozumiałe. Nie można jednak przejść do porządku dzienniego nad utrudnieniem, jakie nowy przepis, wprowadza w sferze funkocjonowania przeciętnego obywatela. Obecnie obywatel nie tylko będzie miał utrudnione przygotowania do urlopu, ale także utrudnioną budowę domu, przeprowadzkę, czy okazyjny transport cięższego ładunku.

Problem przedstawiony w tym artykule jest w zasadzie pretekstem do szerszej analizy, której celem byłoby ustalenie, na jakim etapie procedury legisacyjnej umyka badanie skutków wprowadzenia nowych przepisów. Badanie nie powinno dotyczyć tylko skutków finansowych dla budżetu państwa, ale przede wszystkim powinno obejmować zastosowanie przepisów w praktyce oraz określenie, jaki wpływ na życie obywateli, na ich prawa i obowiązki, będą miały nowe przepisy. Obserwując polskie prawodawstwo, często odnoszę wrażenie, że ustawodawca, wprowadzając nową regulację, nie przewiduje, jakie skutki ona wywoła. Te skutki są badane na etapie projektu aktu normatywnego, ale już nie przed jego podpisaniem, a wiadomym jest, że w międzyczasie wprowadza się wiele poprawek. Być może warto byłoby utworzyć zespół, który badałby akty normatywne pod kątem skutków, jakie wywołają konkretne regulacje. Takie badanie powinno następować przed głosowaniem ostatecznej wersji ustawy tak, aby głosujący posłowie i senatorowie mieli pełny obraz konsekwencji, jakie wywoła zaaprobowana przez nich ustawa.

Małgorzata Karolczyk-Pundyk, Forum Pokrzywdzonych Przez Państwo