Jarosław W. zatrudniony kilka lat temu w jednej z instytucji związanych z  Ministerstwem Edukacji Narodowej wystąpił o ochronę dóbr osobistych do sądu przeciwko wydawnictwu Ringier Axel Springer wydawcy "Faktu".  Powód żądał przeprosin oraz zadośćuczynienia za opublikowanie w lipcu 2012 roku artykułu naruszającego jego prywatność, godność i cześć (art. 23 i 24 kc). Autorzy tekstu napisali, że były dyrektor został skazany za paserstwo, lecz nie nadmienili, że przestępstwo uległo zatarciu, czyli, że traktuje się je jako niebyłe.
Po opublikowaniu artykułu powód podał się do dymisji. Wcześniej dziennik "Rzeczpospolita" podała te informację wraz z wyjaśnieniami, że powód dzielił w tej państwowej instytucji pieniądze unijne. Nawiasem - powód wystąpił także z roszczeniem  przeciw temu wydawcy , a sprawa znajduje się w apelacji.
Sąd I instancji w całości uwzględnił roszczenie powoda i zasądził obok przeprosin w wersji papierowej i internetowej - 30 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne. Uznał, że zarzut nepotyzmu ( jakoby w zajęciu stanowiska pomagała powodowi żona) był niesłuszny. Sąd uznał, ze artykuł był nierzetelny, gdyż nie wspominał o zatarciu skazania i żadne okoliczności nie przemawiają za zwolnieniem dziennikarzy od odpowiedzialności cywilnej. Dziennikarze "Faktu" nie dochowali należytej staranności, aby podane przez "Rzeczpospolitą" zarzuty stawiane powodowi - sprawdzić.
Sąd II instancji 17 marca 2014 r. w apelacji przyjął część argumentów sądu I instancji. Jednakże zauważył, że powód jest osobą publiczną, która musi się liczyć z krytyka prasową i od której wymagane są wyższe standardy zachowania. Sąd Apelacyjny uznał, że zasądzona kwota na rzecz powoda jest zbyt wysoka i obniżył ją do 10 tys. zł.
Od tego wyroku złożono skargę kasacyjną. Sąd Najwyższy 29 października br. uchylił zaskarżony wyrok i przekazał Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie sprawę do ponownego rozpoznania.
Zdaniem SN błędem dziennikarzy "Faktu" było pominięcie w opublikowanym tekście, że przestępstwo uległo zatarciu.  Artykuł byłby prawdziwy, gdyby o tym napisano. SN powołał się na fikcję prawną w art. 106 kk czyli z chwilą zatarcia skazania uważa się je za niebyłe; wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych.
- Nie ma bezwzględnego zakazu powoływanie się na skazanie, które zostało zatarte, wyjątkowo można się na nie powołać - powiedziała sędzia Katarzyna Tyczka-Rote. - Zdarzają się okoliczności społeczne, które uzasadniają ujawnienie skazania - dodała sędzia.
Prawda jest, że artykuł z "Faktu" był nierzetelny i odbiegał od źródła, z którego dziennikarze czerpali informacje. Autorzy artykułu postawili na sensacyjność i dramatyzm kosztem prawdy - dodał SN. Dlatego teraz Sąd Apelacyjny musi dostosować przeprosiny do tych argumentów. 

Sygnatura akt I CSK 893/14, wyrok z 29 października 2015 r.

 

 

  Blanka Julita Stefańska
Zatarcie skazania