W uzasadnieniu wyroku sędzia wyjaśniła, że maksymalne, negatywne oddziaływanie na środowisko nowej fabryki Ikea będzie wynosiło 1500 m. Tymczasem nieruchomość, własność firmy TCL Polska znajduje się 1400-1500 m od zakładu. I ta bliskość daje firmie z Białegostoku prawo do wpływania na wydawanie decyzji środowiskowej, a nawet jej zaskarżenie - pisze białostocka Gazeta Wyborcza. Wyrok jest nieprawomocny. Decyzja WSA może nawet spowodować wstrzymanie budowy fabryki i konieczność przeprowadzenia całej procedury od początku.

Według Wyborczej do Sądu Administracyjnego w Białymstoku wpłynęły dwie skargi na wydaną decyzję oddziaływania inwestycji na środowisko. Jedna od mieszkańca gminy, którego posesja znajduje się 7 km od powstającej gminy (sąd ją oddalił), drugą złożyła białostocka firma TCL Polska, która od niedawna jest właścicielem nieruchomości (32 ary) sąsiadującej z Ikeą.

O tym, dlaczego właściciele tej białostockiej firmy kupili nieruchomość w Orli po raz pierwszy "Gazeta" napisała w marcu. Ponad 1,5 roku temu, kiedy okazało się, że szwedzki koncern wybrał Orlę, by wybudować tam potężny zakład, który będzie produkował półprodukty służące do wytwarzania mebli, właściciele TCL postanowili na tym zarobić. Chcieli wykupić od rolników ziemie w obszarze zainteresowania Ikei, by następnie sprzedać ją Szwedom z zyskiem. Zaraz po pierwszych informacjach w mediach pojawili się w gminie, rozmawiali z rolnikami. Ostatecznie kupili 32 ary. Ich własnością stała się działka rolna, ledwie sąsiadująca z Ikeą. Gdy szefowie TCL zorientowali się, że stali się właścicielami "bezużytecznych" dla nich terenów, postanowili zablokować obecnie największą w Polsce inwestycję. Według Wyborczej "zaczęli bombardować gminę różnymi pismami, byle tylko opóźnić wydanie kolejnych pozwoleń. Bezskutecznie. Sławomir Sajewicz, prezes TCL Polska przekonywał wówczas dziennikarzy Wyborczej, że robi to w trosce o los środowiska.