W myśl projektu ustawy, funkcjonariusz publiczny ponosiłby odpowiedzialność w razie łącznego zaistnienia następujących przesłanek:
•    na mocy prawomocnego orzeczenia sądu lub na mocy ugody, zostało wypłacone przez podmiot odpowiedzialny odszkodowanie za szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu władzy publicznej z rażącym naruszeniem prawa,
•    naruszenie spowodowane zostało zawinionym działaniem lub zaniechaniem funkcjonariusza publicznego,
•    naruszenie prawa zostało stwierdzone w odpowiednim postępowaniu.
Odszkodowanie, które może zapłacić urzędnik w związku z niekorzystnym wyrokiem sądu będzie, co do zasady, równe wysokości odszkodowania zapłaconego przez samorząd. Projekt ustala jednak górny limit odpowiedzialności majątkowej funkcjonariusza publicznego na poziomie 12 krotności przeciętnego wynagrodzenia przysługującego funkcjonariuszowi publicznemu.

 


Pracodawcy RP przypominają badania opinii publicznej, z których wynika, że 83 proc Polaków jest zdania, iż urzędnicy powinni ponosić finansowe konsekwencje biurokratycznych decyzji, przynoszących szkodę państwu i obywatelom. - To, że polskie urzędy nie wyróżniają się sprawnością działania, jest rzeczą powszechnie wiadomą. Nie jest to tylko nasza subiektywna ocena, ale także zdanie NIK, której raport mówi m.in. o tym, że organy administracji nie stosują wobec przedsiębiorców zasady równości i są wobec swoich klientów po prostu nieprzyjazne – podkreśla ekspert Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki. Niestety, nie jest to jedyna wada administracji. Powszechnym zjawiskiem jest nepotyzm w procesie obsadzania stanowisk. Zdarzają się nierzadkie przypadki, że wydawane decyzje są błędne merytorycznie, co pokazują późniejsze wyroki sądów administracyjnych. Tymczasem zła decyzja może mieć doniosłe, negatywne skutki – co np. pokazują przykłady z ostatnich lat. Z powodu błędnych decyzji urzędników dochodziło do bankructw przedsiębiorstw. W praktyce za popełniane błędy urzędnikom dziś praktycznie nic nie grozi - konsekwencje służbowe są wyciągane rzadko, tylko przy poważniejszych sprawach - stwierdza ekspert. Jego zdaniem, przygotowywane zmiany zmuszą urzędy do merytorycznej weryfikacji swoich kadr. - Byłby to pierwszy krok do zmniejszenia liczby błędnych decyzji - stwierdza. 
Mniej optymistycznie patrzy na ten projekt dr Maciej Ślifirczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, który ponad rok temu na zlecenie Biura Analiz Sejmowych przygotował opinię o proponowanych rozwiązaniach. Jego zdaniem
 budzą one szereg zastrzeżeń, a przede wszystkim rozważenia wymaga koncepcja realizowana w projekcie ustawy. - Trudno oprzeć się wrażeniu, że projekt ustawy – postrzegany jako lekarstwo na wadliwe funkcjonowanie administracji (por. pkt 1 uzasadnienia projektu ustawy) – w istocie zaledwie dotyka skutków, nie likwidując przyczyn zaobserwowanego problemu. „Silne bodźce do działania zgodnie z prawem” mogą nie wystarczyć w przypadku, w którym brakuje profesjonalnej kadry urzędniczej a poziom wynagrodzeń oraz pozostałe warunki zatrudnienia zniechęcają doświadczonych pracowników. Nie bez znaczenia mogą być również braki w wykwalifikowanej obsłudze prawnej organów administracji, zła organizacja pracy i przepływu informacji. Rozwiązywanie problemu powinno być zatem poprzedzone wszechstronną oceną istniejącej sytuacji oraz wiązać się z podjęciem kompleksowych działań ukierunkowanych na poprawę jakości funkcjonowania administracji - napisał ekspert w sowjej opinii. Jego zdaniem, odrębną kwestią, która powinna podlegać ocenie, jest wpływ proponowanych regulacji na sposób funkcjonowania administracji i poszczególnych jej pracowników. - Nie ulega wątpliwości, że proponowane regulacje mają w założeniu poprawić funkcjonowanie administracji, a nie doprowadzać do jej paraliżu lub pojawienia się innych zjawisk patologicznych. Nie można jednak wykluczyć, że zagrożenie odpowiedzialnością będzie nie tyle skutkowało zwiększeniem legalizmu, co podejmowaniem działań ukierunkowanych na ograniczenie odpowiedzialności, takich jak angażowanie w przygotowanie rozstrzygnięcia większej liczby osób, zlecanie jego przygotowywania podwładnym, unikanie podejmowania decyzji itp.
Krytycznie o projekcie wypowiedziała się także (również w opinii przygotowanej na zlecenie Biura Analiz Sejmowych)  p
rof. dr hab. Ewa Bagińska z Katedry Prawa Cywilnego
i Międzynarodowego Obrotu Gospodarczego UMK w Toruniu. Jej zdaniem, przedstawiona propozycja stworzenia nowego modelu osobistej odpowiedzialności funkcjonariusza jest skonstruowana wadliwie, prowadząc w efekcie do regulacji sprzecznej z zamierzonym, słusznym co do zasady, celem urealnienia odpowiedzialności regresowej urzędników z tytułu wyrządzenia szkód jednostkom przy wykonywaniu władzy publicznej. Ustawa de facto zawęzi odpowiedzialność regresową funkcjonariuszy przez to, że wprowadzając „zasady szczególne” uchyli możność stosowania klasycznych podstaw regresu. Podmiotowy zakres ustawy nie obejmuje wszystkich osób, które wykonują czynności władcze. Projektodawcy powracają do pojęcia funkcjonariusza publicznego na gruncie prawa cywilnego, co od razu rodzi problemy wyczerpującego określenia desygnatu tego pojęcia.
Konstrukcja postępowania prokuratorskiego poprzedzającego postępowania cywilne opiera się na wadliwych założeniach i pozostaje w sprzeczności z zasadą podziału władz i zasadami rozstrzygania sporów cywilnych. Projekt wprowadza zbędne i nieprzemyślane zmiany w fundamentalnych aktach prawnych, tj. w KPA, prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi oraz ordynacji podatkowej. Takie m.in. uwagi przedstawiła ekspertka do projektu i w konsekwencji zaopiniowała go negatywnie.
Na istotny w kontekście tego projektu problem zwrócił także, cytowany wcześniej Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP. Generalnie chwali zamiar uchwalenia nowej ustawy, ale zwraca też uwagę na problem jakości i przejrzystości polskiego prawa, w którym dziś nietrudno się pogubić.
Do wątpliwości co do sensu uchwalania takiej ustawy nawiązują w swoim oświadczeniu także działacze Business Centre Club. Ale uważają, że potrzebna jest ustawa o odpowiedzialności urzędników. - Z niepokojem przyjmujemy głosy niektórych posłów i środowisk politycznych negujące sens projektu ustawy o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa - pisze Marek Goliszewski. Prezes BCC stwierdza, że projekt ten, procedowany od grudnia 2008 roku, wypełnia ważną lukę prawną i likwiduje nierówne traktowanie instytucji publicznych oraz obywateli i przedsiębiorców. Ci drudzy podlegają licznym rygorom, obowiązkom i karom. Urzędnicy natomiast praktycznie nie ponoszą odpowiedzialności za błędne decyzje. Szkoda wyrządzona przez organ publiczny, nawet zadośćuczyniona w wyniku procesu sądowego, staje się kosztem ponoszonym przez podatników, a nie przez sprawców rażącego naruszenia prawa. Jego zdaniem, proponowana ustawa jest koniecznym elementem sprawiedliwego i racjonalnego systemu prawnego. Dlatego BCC oczekuje jej uchwalenia. - W następnym kroku powinna zostać uzupełniona o niezbędne zmiany w Kodeksie postępowania administracyjnego tak, by decyzje urzędników nie były anonimowe - konkluduje Marek Goliszewski.
  

 
Komentarz: Sejm dołoży urzędnikom. Kolejna populistyczna ustawa