W dyskusji, która odbyła się pod patronatem Naczelnej Rady Adwokackiej, przede wszystkim poruszono zagadnienia granic wolności słowa w mediach i relacji między wolnością prasy a kulturą debaty. W dyskusji udział wzięli - oprócz przedstawicieli adwokatury - naukowcy, dziennikarze i reprezentanci organizacji pozarządowych.

"Prasa ma się bronić dobrymi, rzetelnymi informacjami i tylko wtedy będzie brała udział w sporze argumentacyjnym" - mówił prof. Tomasz Koncewicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Dodał, że "wolność prasy nie jest dana tylko zadana dziennikarzom".

Dlatego, jak argumentował, granice wolności mediów powinny być postrzegane zależnie od konkretnego kontekstu. Zaznaczył, że w wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wskazuje się, że jeśli media nie spełniają swojego obowiązku informowania o sprawach istotnych, ich wolność wymaga "węższej interpretacji".

Z kolei w ocenie Ireneusza Kondaka z kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu kluczowe znaczenie ma wymóg mówiący, że "każdy uczestnik debaty publicznej musi przestrzegać pewnych minimalnych standardów". "Trzeba przestrzegać praw innych osób będących przedmiotem wypowiedzi lub publikacji. Poszanowanie godności drugiej osoby, to rzecz absolutnie fundamentalna" - mówił.

Uczestnicy debaty wskazywali, że w każdym przypadku kwestie wolności słowa muszą być rozstrzygane w powiązaniu z prawem do ochrony dóbr osobistych. Zdaniem przewodniczącego Komisji Praw Człowieka przy NRA mec. Mikołaja Pietrzaka obok drogi cywilnej w przypadku zniesławienia często wykorzystywany jest też art. 212 K.k., który w przypadku zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania przewiduje karę do roku więzienia. Według mecenasa przepis ten jest chętnie wykorzystywany, gdyż "ścieżka prawa karnego" w takich przypadkach jest tańsza, szybsza i bardziej dolegliwa dla przeciwnika niż droga cywilna.

W końcu listopada rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego zapis z art. 212 Kodeksu karnego, przewidujący karę więzienia za zniesławienie. Rzecznik nie kwestionuje potrzeby karania za zniesławienie, ale dostrzega konieczność zmiany prawa polegającej na rezygnacji z kary do roku więzienia i pozostawienia za ten czyn kar grzywny bądź ograniczenia wolności.