Business Centre Club sprawdził, czy i jak w ciągu roku zmienił się wpływ światowego kryzysu gospodarczego na polskie firmy. Rok temu 83 procent pytanych przez nas przedsiębiorców deklarowało, że ich firmy odczuwają skutki kryzysu, a 17 procent informowało, że kryzys ich nie dotknął. W połowie grudnia tego roku proporcje układają się następująco: 71 proc. twierdzi, że ich firmy odczuwają skutki kryzysu, a 29 procent, że nie odczuwają. Internetowy sondaż został przeprowadzony wśród ponad 2 tys. członków BCC – menedżerów i właścicieli firm z całego kraju.

- Rok temu nikt z nas nie wiedział, jak ten „kryzys” będzie dotkliwy, jak konkretnie się objawi, ani jak długo potrwa. Pojawił się w okresie szybkiego wzrostu polskiej gospodarki i firm. Dlatego jego skutkiem było wstrzymanie planowanych przez firmy inwestycji, często ograniczenie produkcji i – na szczęście rzadko – zwolnienia pracowników. Okres spowolnienia gospodarczego przechodzimy stosunkowo łagodnie głównie dzięki utrzymującemu się dużemu popytowi konsumpcyjnemu oraz dzięki pozytywnemu efektowi eksportu netto (eksport malał wolniej niż import) - powiedział Marek Goliszewski.

- Teraz sytuacja wydaje się oswojona. Choć ekonomiści jeszcze nie odtrąbili końca kryzysu, to jednak firmy planują powrót do planów ekspansji sprzed kryzysu, zawieszonych w mijającym roku. Wskazują na to wyniki innego sondażu BCC, według którego aż 66 proc. przedsiębiorców planuje w przyszłym roku nowe inwestycje. Wiąże się to także ze stopniowym uruchamianiem akcji kredytowej dla przedsiębiorstw. Tylko, żeby to się powiodło, potrzebne są poważne reformy: finansów publicznych, ubezpieczeń społecznych, w tym KRUS oraz rzeczywiste ograniczenie biurokracji. Tego wszystkiego BCC domaga się od dawna. Bez tego wysiłek polskich przedsiębiorców będzie grzązł w biurokracji i nadmiernym fiskalizmie. Osoby przedsiębiorcze będą musiały utrzymywać coraz więcej zobowiązań państwa, w tym coraz większy dług publiczny - powiedział Goliszewski.