Prawnicy spodziewają się coraz większej liczby spraw właśnie przed sądami arbitrażowymi. Tłumaczą to faktem, że w czasie kryzysu jest więcej konfliktów, a strony dążą do jak najszybszego rozstrzygnięcia. Arbitraż pozwala rozstrzygnąć sprawę bardzo szybko - nawet po pierwszej rozprawie. Tymczasem w sądach powszechnych sprawy toczą się miesiącami, a nawet latami.

Prezes Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej Piotr Nowaczyk zastrzegł, że niektórzy przedsiębiorcy mogą obawiać się postępowania przed sądem polubownym ze względu na niektóre przepisy prawa upadłościowego. Dochodzi bowiem do sytuacji, że nawet mimo bliskiego zakończenia arbitrażu sprawa zostaje umorzona gdy jedna ze stron ogłasza upadłość. Wtedy całą procedurę trzeba powtarzać przed sądem powszechnym - powiedział Nowaczyk podczas seminarium "Rozwiązywanie sporów w czasie kryzysu" zorganizowane przez KIG z kancelarią Salans.

Dlatego od kilku lat prawnicy apelują do polityków o zmianę niekorzystnych przepisów. Postulowana zmiana to usunięcie art. 142, który mówi, że zapis na sąd polubowny dokonany przez upadłego traci moc z dniem ogłoszenia upadłości, a toczące się już postępowania ulegają umorzeniu. Oznacza to, że przedsiębiorca, nawet tuż przed rozstrzygnięciem arbitrażu, w razie upadłości kontrahenta, traci. - Takiego rygoru nie ma w żadnym kraju Europy. Nie ma powodu go utrzymywać - wskazał mec. Nowaczyk.

Dekoniunktura to wyzwania dla przedsiębiorców, prawników oraz ogromna szansa dla arbitrażu - zgodzili się uczestnicy seminarium. Zagrażający kryzys i bankructwa w branży każą przedsiębiorcom i ich radcom prawnym zwrócić uwagę na zabezpieczenia przed skutkami niewypłacalności, przejrzeć istniejące kontrakty (czasem je renegocjować), przygotować instrumenty prawne na wypadek zagrożenia niewypłacalnością drugiej strony.

(Źródło: KIG/KW/IAR)