Jedna z pokrzywdzonych jest zatrudniona na podstawie mianowania w szkole macierzystej, natomiast na pracę w innej szkole nie ma żadnego dokumentu. Dyrektor tej innej szkoły poinformował ją ustnie, że wszystkie nadgodziny od 1 wrześnie 2019 r. ma naliczane i wypłacane w placówce macierzystej i nie otrzyma osobnej umowy z drugą placówką.

RPO: Nie można ignorować problemu znikających uczniów>>

 

Nieznana forma zatrudnienia

Nauczycielki w czasie nauki zdalnej nie otrzymują wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe, chociaż je realizują i dokumentują zgodnie z wprowadzonymi przez dyrektorów placówek zasadami. Dyrektorzy placówek, w których panie pracują zostali zapytani, która placówka ma wypłacać za nadgodziny. Ze szkoły macierzystej przyszła odpowiedź: nadgodziny nie będą wypłacane na podstawie ustnej decyzji pani Naczelnik Wydziału Oświaty, która stwierdza, że dyrektor nie może skontrolować, czy nauczycielka prowadzi zajęcia w takim wymiarze.

Czytaj w LEX: Wynagrodzenie nauczyciela za godziny ponadwymiarowe >

Krzysztof Lisowski, prawnik ZNP, nie ma wątpliwości, że na terenie tej gminy panuje nieznana w ustawie forma zmiany zatrudnienia. Nie można bowiem w tym przypadku posłużyć się Kartą Nauczyciela paragraf 22 ustęp 1, mówiącym o uzupełnieniu zatrudnienia w innej szkole. Nauczyciele z terenu gminy Działoszyn mieli etaty w macierzystych szkołach, więc co mieliby uzupełniać? Jedna pani miała w szkole macierzystej 19 godzin i 8 godzin prowadziła w innej szkole. W czasie pandemii ani szkoła macierzysta, ani szkoła, w której pracowała bez umowy, nie chciała płacić wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe, mimo pełnej dokumentacji odnośnie realizacji zajęć online.

Czytaj w LEX: Wynagrodzenie nauczycieli za godziny ponadwymiarowe w dniach wolnych od pracy >

- Zgodnie z przepisami obowiązującymi na terenie naszego kraju, nauczycielki uczące poza szkołami macierzystymi, powinny podpisać umowy o pracę w niepełnym wymiarze godzin w innej placówce – mówi Krzysztof Lisowski. - W sprawie działoszyńskiej rekomendowałem paniom wystąpienie do sądu pracy z paragrafu 189 Kodeksu Postępowania Cywilnego. Ten przepis umożliwia wyjście z roszczeniem o ustalenie prawnego stosunku pracy. W tej gminie wszystko działało, dopóki nie nastąpiła edukacja zdalna. Pan burmistrz wykazał się brakiem nadzoru nad dyrektorami, którzy dopuścili się bezprawia. Jeszcze raz powtórzę, nauczyciele niczego nie mogli uzupełniać, bo mieli etaty w macierzystych szkołach. Z tą gminą są problemy od co najmniej 10 lat. Nauczyciele już nie raz wygrywali przed sądem pracy – dodaje Lisowski.

Czytaj w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Czerwiec 2020 >

Dyrektorzy tylko z nazwy

Krzysztof Baszczyński, wiceprzewodniczący ZNP, nie ukrywa, że to dyrektorzy szkół z terenu tej gminy zawinili. Są bowiem szefami zakładu pracy i nie mogą być biernymi wykonawcami idiotycznych poleceń organu prowadzącego, choćby ten je wymuszał. - Podpisanie umowy o pracę jest obowiązkiem dyrektora. Inaczej pracownik wykonuje pracę na czarno - mówi Baszczyński. - Przypominam też, że samo mianowanie nie jest równoznaczne ze stosunkiem pracy. To ma znaczenie szczególnie teraz, gdy w życie wejdą przepisy tarczy antykryzysowej nr 4. Na jej podstawie, jeśli pracownik, nie tylko nauczyciel, ma umowę o pracę, może zostać na okres trzech miesięcy oddelegowany do innej placówki, a nawet innej miejscowości.

Zobacz szkolenie w LEX: Zakończenie zajęć dydaktycznych w okresie pandemii. Zadania dyrektora >

Ewa Pinkosz, p. o. dyrektora Szkoły Podstawowej nr 1 w Działoszynie, cieszy się, bo właśnie podpisała banking na wypłaty za nadgodziny. Tydzień temu wszyscy dyrektorzy gminnych placówek spotkali się z Naczelnik Wydziału Edukacji i wspólnie wypracowali standardy, komu wypłata się należy, a komu nie: za godziny świetlicy i biblioteki nie wypłacono godzin ponadwymiarowych. Przez weekend przeliczyli należności i teraz szczęśliwie idą przelewy.

Barbara Mordal, szefowa nauczycielskiej Solidarności, twierdzi, że nie odbierała sygnałów o nieprawidłowościach, choć jak przyznaje, ludzie swoje z pewnością myśleli. Natomiast do Doroty Wiskulskiej, szefowej działoszyńskiego oddziału ZNP, od dawna spływały skargi na tę sytuację. Nieformalne. Bo formalnie panie chciały milczeć, nie podawać nazwisk z lęku o pracę od września. Wolałyby nawet stracić te niemałe pieniądze za nadgodziny, co się nie stało, niż pójść pod topór zwolnień.

Czytaj w LEX: Koronawirus - obowiązki dyrektorów, czas pracy i wynagradzanie nauczycieli i pracowników niepedagogicznych >

- Od początku zastanawiało mnie, na podstawie czego realizują te nadgodziny? Na jakiej podstawie są wpuszczane do szkół niemacierzystych, skoro nie mają umów? Co by było, gdyby któremuś dziecku coś się stało w czasie lekcji prowadzonej przez panie? Czy nikt się nad tym nie zastanawiał? – pyta retorycznie Dorota Wiskulska. - Jeśli pójść do sądu pracy, to przeciwko któremu dyrektorowi: w placówce macierzystej czy też tej, w której wyrabia się nadgodziny? Coś się toczy aż pęknie. Cały problem w tym, że nie ma dokumentu – podsumowuje Wiskulska.

 

Problemy od kilku lat

W gminie Działoszyn wrzenie w oświacie trwa od kilku lat, wciąż np. ważą się losy szkoły, w której obecnie uczy się 20 uczniów. Koszty jej utrzymania są niepomierne, na siłę jest forsowane utworzenie klasy pierwszej - zgłosił się jeden uczeń, drugi z wieloma dysfunkcjami dopisany został niemal na siłę. Kuratorium nie chce likwidacji tej kosztownej placówki. Broni jej poseł Beata Mateusiak-Pielucha z grupką rodziców.

Iwona Szanda, p.o. dyrektora delegatury Kuratorium Łódzkiego w Sieradzu ma świadomość, jaka atmosfera panuje w gminie, ale podkreśla, że sprawa umów jest poza kompetencjami kuratorium. Naczelnik Wydziału Oświaty nie chce komentować sprawy i zapewnia, że nie jest upoważniona do udzielania informacji prasie. Komentarza nie do czasu publikacji tekstu nie udzielił również burmistrz.