Wypowiedzi wydawców cytuje "Dziennik Gazeta Prawna". Długo trwa zwłaszcza korekta oraz badania. 
Próbki tytułu, czyli jeden rozdział albo kilka lekcji wraz z projektem okładki przechodzą badania z udziałem nauczycieli, którzy poza próbką dostają rozkład materiału, czyli informacje o tym, co znajdzie się w dalszych częściach. 
– Nauczyciele siedzą w pomieszczeniu z lustrem weneckim i nie wiedzą, przez które wydawnictwo są badani. Do oceny dostają całe książki lub ich fragmenty wydane przez kilka różnych oficyn. I mogą do woli wybrzydzać nad każdym. Uwagi z tych badań są nanoszone na projekt książki i po zmianach ta znowu trafia do badań, czasem na lekcje próbne do szkół – dodaje redaktor z WSiP. Jeśli badania wypadają pomyślnie – ruszają prace nad resztą podręcznika.
Mimo że stworzenie książki trwa tak długo i tak zdarzają się wpadki - np. zadania matematyczne nudne i uczące schematycznego myślenia. Gdy błędów jest dużo, MEN ma prawo wycofać książkę z użytku szkolnego. Jak wyliczają wydawcy, przygotowanie podręczników do zintegrowanego nauczania może kosztować nawet milion złotych. 
– Tworzenie podręcznika niewiele ma wspólnego z pisaniem książki. To skomplikowany proces, w którym sama treść przedstawiana przez autora to tylko jeden kamyk w układance – mówi nam Waldemar Czerniszewski, dyrektor wydawniczy w WSiP. W tym samym tonie wypowiadają się też inni wydawcy, wyrażając obawę o jakość rządowej książki. Więcej>>

Polecamy: ZNP do posłów: rządowy podręcznik jest wprowadzony za szybko, nie głosujcie