"Gotowość szkolna to nieprosty parametr – trudno ją wyliczyć z matematycznej formuły. Kompetentna opinia o dojrzałości powinna przecież uwzględniać i psychikę oraz umiejętności dziecka, i jego ogólny stan zdrowia, i warunki rodzinne. Jeśli chcielibyśmy zatrzymać dziecko w domu lub w przedszkolu wbrew pozytywnej opinii o dojrzałości, trzeba by się uzbroić w całkiem poważne argumenty." - uzasadnia swoją propozycję w opinii dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Komentarz dotyczy kolejnego obywatelskiego projektu ustawy, która znosi obowiązek szkolny sześciolatków, pozostawiając rodzicom sześciolatka decyzję o posłaniu go do szkoły.
"Podstawa programowa obowiązująca w
Projekt ustawy znoszącej obowiązek szkolny sześciolatków już w Sejmie>>
szkołach od prawie 5 lat jest bowiem dostosowana do 6-latków – od podstaw czytania aż do matematyki. Pracując z 6–9-latkami od kilkunastu lat, mam nieco szersze pole do porównań niż część ideologów po obu stronach barykady." - tłumaczy i dodaje, że należy położyć nacisk na informowanie rodziców sześciolatków o tym, czego ich dziecko będzie uczyć się w szkole - "Błędy jednostkowe da się naprawić. 8-latek znudzony towarzystwem maluchów ma czasem szansę awansować do rówieśników. Ale gdy rodzice ustawią się bokiem do szkoły – tego nie da się łatwo naprawić." - konkluduje ekspert.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", stan z dnia 31 grudnia 2014 r.