– Największe zastrzeżenia mam do nauki wprowadzania liter i czytania. Osobiście preferuję sylabową metodę nauki czytania, bo jest najłatwiejsza. W gronie nauczycieli nie znamy obecnie lepszej metody nauczania czytania. W nowym elementarzu jest ona całkowicie pominięta, brak nawet łączenia wprowadzonej litery z samogłoskami, co jest podstawą do nauki czytania dla małego dziecka – mówi DGP Monika Karkusińska, nauczycielka nauczania wczesnoszkolnego z Łodzi. Pedagog dodaje, że aż 17 liter, które pojawiają się w pierwszej części książki, może być – szczególnie dla młodszych dzieci – za dużym obciążeniem. – Powinniśmy zacząć od liter podstawowych. Bez ż, rz, sz, cz, zi, ź, ni, dzi, dź, ś, si itd. Te litery są bardzo trudne. Jeśli dziecko ma osiągać sukcesy, powinno zacząć od podstaw – tłumaczy.
- Istnieje wiele metod. Nie ma jedynej optymalnej, w dodatku skutecznej wobec wszystkich dzieci. W podręczniku są wyrazy do czytania globalnego, a nie globalna metoda nauki czytania. To różnica. Chciałabym uniknąć nadmiernego głoskowania i zmuszania do sylabizowania dzieci, które płynnie czytają wyrazy. Kolorystyczne oznaczanie samogłosek i spółgłosek będą proponować karty pracy – zapewnia z kolei autorka podręcznika Maria Lorek.
Polecamy: Pierwsza część podręcznika "Nasz Elementarz" - do konsultacji
Reforma ws. rządowego podręcznika będzie jednym z głownych tematów III zjazdu Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły>>