W 2001 r. w całej Polsce było zaledwie 396 takich placówek. Mogło w nich przybywać 28 tys. dzieci. Przed rokiem żłobków było 926, a miejsc – 40 tys.
– Wciąż nadrabiamy wieloletnie opóźnienia – przyznaje minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. – Chcemy, by nie tylko w dużych miastach, ale również w małych miejscowościach rodzice mieli szansę pozostawić dziecko pod dobrą opieką i wrócić do pracy.
Niestety żłobki wciąż są za drogie dla niektórych rodziców.
W stolicy za miejsce w żłobku z wyżywieniem rodzice muszą zapłacić średnio 1500–1800 zł miesięcznie. W Krakowie czy Białymstoku usługa taka jest o połowę tańsza.
Gminy mają również problemy z określeniem warunków udzielenia dotacji na utworzenie i rozwój takich placówek. Uchwały w tej sprawie wciąż są kwestionowane przez regionalne izby obrachunkowe. Prawo zabrania samorządom uzależniania wypłat dotacji miejsca zamieszkania, zameldowania liczby godzin, które dziecko spędza w placówce.

Polecamy: Gminy rzadko korzystają z ułatwień w prowadzeniu żłobków