We wtorek o godzinie 9 maturzyści przystąpili do pisemnego egzaminu z matematyki na poziomie podstawowym. Po rozpoczęciu egzaminu - jak podała redakcja eDziecko Gazeta.pl - na portalu X i Discordzie opublikowano zdjęcia kilku stron z potencjalnego arkusza maturalnego. Dyrektor CKE poproszony o komentarz w tej sprawie podkreślił, że "materiał egzaminacyjny jest tajny do godziny dziewiątej". Przypomniał, że na arkuszu jest informacja: - Arkusz zawiera informacje prawnie chronione do momentu rozpoczęcia egzaminu - wskazał  Robert Zakrzewski - Nie mam informacji, że wyciek nastąpił przed egzaminem" - dodał.

 

Na przecieki nie ma rady

Przecieki były plagą w ostatnich latach - problem stał się przedmiotem zainteresowania nie tylko mediów, ale także organów ścigania. Mimo wdrażania kolejnych środków zabezpieczających przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, w kolejnych latach, tuż przed samym egzaminem z polskiego, zauważalne było niepokojące zjawisko, a mianowicie aktywność w Google Trends idealnie wpasowująca się w temat zadania maturalnego, z którym zdający mieli się zmierzyć za kilka godzin.

 

Przykładowo, fraza „Lalka ambicja” była intensywnie wpisywana przez użytkowników z Podlasia i Mazowsza, a temat dotyczący ambicji w kontekście „Lalki” Bolesława Prusa rzeczywiście znalazł się w arkuszu. Podobna sytuacja miała miejsce rok wcześniej, kiedy tuż przed maturą popularnością zaczęło się cieszyć hasło „Wesele elementy fantastyczne” – i ono również okazało się zgodne z tematem egzaminacyjnym.

Problem przecieków podważa zaufanie do całego systemu egzaminacyjnego i stawia pod znakiem zapytania równość szans wszystkich maturzystów. Nawet najlepsze zabezpieczenia techniczne i logistyczne mogą nie wystarczyć, jeśli zawodzi czynnik ludzki – osoba mająca dostęp do materiałów przed egzaminem. Dlatego oprócz rozwiązań technologicznych potrzebna jest również silna etyka zawodowa i skuteczna kontrola wewnętrzna w placówkach zaangażowanych w przygotowanie i dystrybucję arkuszy.

 

Jeżeli nauczyciel lub dyrektor podejrzy, co jest w arkuszu, a w dodatku poinformuje o tym swoich uczniów, popełnia przestępstwo.

- Postawić mu można zarzuty ujawnienia informacji w związku z wykonywaną funkcją (art. 266 kk) oraz bezprawnego uzyskania informacji (267 kk) – mówi serwisowi Prawo.pl Joanna Parafianowicz, adwokat. Za oba te czyny grozi kara do dwóch lat więzienia.  – W tym pierwszym przypadku można rozważać typ kwalifikowany (par. 2), za który grozi nawet do trzech lat pozbawienia wolności – dodaje. stwierdza też, że za bezprawne uzyskanie informacji odpowiadać może także uczeń, jeżeli to on w jakiś sposób uzyskał wcześniejszy dostęp do maturalnego arkusza.

 


 

 

Odpowiedzialność karna i dyscyplinarna

W przypadku dyrektora lub nauczyciela zarzuty karne to jednak nie wszystko, jeżeli sprawa się wyda, odpowiedzą dyscyplinarnie na zasadach wskazanych w Karcie Nauczyciela.

- Nie mam wątpliwości, że udostępnienie przez nauczyciela w sposób nieuprawniony maturalnych pytań  może być potraktowane jako delikt dyscyplinarny - tłumaczy dr Jacek Pierzchała, ekspert w zakresie prawa oświatowego. – Taki czyn można potraktować zarówno jako uchybienie godności zawodu nauczyciela, jak i obowiązkom, o których mowa w art. 6 Karty Nauczyciela – mówi. Konkretnie chodzi o uchybienie obowiązkowi rzetelnego realizowania zadania związanych z powierzonym mu stanowiskiem. – Nie chcę tu spekulować, jaka kara spotkałaby takiego nauczyciela, bo zbadanie okoliczności należy do komisji, ale przy tej randze przewinienia i zarzutach karnych raczej byłaby ona surowa – podkreśla dr Pierzchała.

Czytaj także artykuł w LEX: Kordziński Jarosław, (Nie)ważny egzamin>

Kary dyscyplinarne wymienia art. 76 KN, należą do nich:

  1. nagana z ostrzeżeniem;
  2. zwolnienie z pracy;
  3. zwolnienie z pracy z zakazem przyjmowania ukaranego do pracy w zawodzie nauczyciela w okresie 3 lat od ukarania;
  4. wydalenie z zawodu nauczyciela.

 

 

W tym roku hitem okulary z ChatemGPT

Okularów z wmontowanym ChatemGPT nie ma na liście przyborów, które można wziąć ze sobą na egzamin, dlatego ich używanie może skończyć się unieważnieniem egzaminu i utratą szansy na udział w tegorocznej rekrutacji na studia. Niekoniecznie też jest to gadżet, na którym można polegać, zwłaszcza, gdy nie ma za bardzo możliwości doprecyzowania pytań.Okulary, które wywołały tak duże poruszenie wśród tegorocznych maturzystów i nauczycieli, do złudzenia mają przypominać zwykłe szkła. Działają jednak jak teleprompter - gdy użytkownik patrzy na kartkę lub tekst, na wewnętrznej stronie soczewek wyświetlają się gotowe rozwiązania zadań. Oryginalny gadżet ma kosztować ok. 699 USD, jednak użytkownicy wymieniają się informacjami, że chiński odpowiednik można nabyć już za 900 zł.

 

Czytaj w LEX: Egzamin maturalny 2023 - komentarz praktyczny >>

 

Za co można "wylecieć" z sali?

Nauczyciele mogą poprosić o przerwanie egzaminu uczniów, którzy:

  •     współpracują z innymi,
  •     wniosą do sali urządzenie telekomunikacyjne,
  •     wniosą do sali przybory niedozwolone lub inne materiały,
  •     korzystają z wcześniej przygotowanych ściąg,
  •     korzystają z telefonu lub tabletu,
  •     zakłócają prawidłowy przebieg egzaminu, przeszkadzając tym samym innym.

 

Co oczywiste, urządzeniem telekomunikacyjnym będą w rozumieniu tych przepisów również wspomniane okulary. W 2024 r. jeden ze zdających sfotografował arkusz z języka polskiego i zamieścił go w mediach społecznościowych. Tożsamość fotografującego nie budziła wątpliwości, bo na zdjęciu nie omieszkał uwiecznić swojego numeru PESEL. W tego typu przypadkach egzamin zostaje unieważniony.

Zobacz także szkolenie w LEX: Łukasik-Gębska Sylwia, Zmiany w egzaminie ósmoklasisty i egzaminie maturalnym 2025>

Zdający z cukrzycą może mieć telefon

Nowelizacja, która weszła w życie w zeszłym roku, przewiduje wyjątek od zakazu posiadania przez zdających włączonych urządzeń podczas egzaminu. Zakaz nie dotyczy urządzenia telekomunikacyjnego wyposażonego w aplikację mobilną, służącą do monitorowania stanu zdrowia ucznia, słuchacza albo absolwenta. Chodzi tu o telefon z aplikacją do mierzenia poziomu glukozy. Przed wejściem na salę egzaminacyjną, zdający przekazuje telefon przewodniczącemu zespołu nadzorującego, który upewnia się, że sygnały przychodzące są wyłączone i umieszcza telefon na stole, przy którym pracuje zdający. Zdający sygnalizuje konieczność skorzystania z telefonu przez podniesienie ręki.

 

Unieważnienie w protokole i po poinformowaniu ucznia

Informacje o unieważnieniu zamieszcza się w protokole. To, że pracy nie pisano samodzielnie, może wyjść też na etapie sprawdzania – można wnioskować wtedy o jej unieważnienie do dyrektora CKE. Unieważnienie matury z przedmiotu obowiązkowego jest równoznaczne z oblaniem egzaminu, tyle że kolejną próbę jego zdawania można podjąć dopiero za rok, a nie w terminie poprawkowym. W przypadku przedmiotu dodatkowego otrzymuje się 0 proc.

 

Po nowelizacji z 2024 r., uruchamiając procedurę unieważnienia, dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej, za pośrednictwem dyrektora szkoły, najpierw przekaże zainteresowanym informację o zamiarze unieważnienia ich pracy egzaminacyjnej. Uczeń, słuchacz lub absolwent mają możliwość dokonania wglądu do dokumentacji, stanowiącej podstawę do wszczęcia procedury unieważnienia i złożenia wyjaśnień w sprawie. - Ponieważ dyrektor szkoły ma kontakt ze swoimi uczniami, słuchaczami i absolwentami oraz ich rodzicami, tj. zna adres zamieszania, ma kontakt telefoniczny, ustawodawca postanowił, aby dyrektor komisji egzaminacyjnej przekazywał informację o unieważnieniu egzaminu (wraz z uzasadnieniem) za pośrednictwem dyrektora szkoły - wskazuje Piotr Gąsiorek, specjalista od prawa oświatowego.

Czytaj także komentarz praktyczny w LEX: Gąsiorek Piotr, Zmiany w przeprowadzaniu egzaminów zewnętrznych w 2025 roku>

Można unieważnić prace całej grupie

Nie jest też tak, że nigdy nie mieliśmy do czynienia z unieważnieniem egzaminów na większą skalę. W 2011 r. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna unieważniła wyniki pisemnej matury z chemii ponad 50 absolwentom dwóch szkół w Ostrowcu Świętokrzyskim uznając, że nie napisali swoich prac samodzielnie. Egzaminator stwierdził, że w arkuszu wpisali tę samą błędną odpowiedź - podali, że ciecz powstająca w wyniku opisanego w zadaniu eksperymentu przybiera kolor szafirowy. Na skutek tej decyzji na kolejną możliwość przystąpienia do egzaminu maturzyści musieli poczekać rok, co zamknęło im drogę do studiowania na wymarzonych kierunkach.

Maturzyści próbowali zaskarżyć tę decyzję do sądu, jednak ten uznał, że nie ma kognicji do rozpatrywania tego rodzaju spraw. Po wyczerpaniu drogi sądowej sprawę w 2015 r. rozstrzygał Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt SK 29/13). W wyroku podzielił jednak poprzednie orzeczenia, stwierdzając, że unieważnienie matury jest czynnością materialno-techniczną i jako taka nie podlega zaskarżeniu do sądu administracyjnego. TK podkreślił również, że sąd nie ma kompetencji do wkraczania w merytoryczne rozstrzygnięcia egzaminatorów.

Czytaj również artykuł w LEX: Kierznowski Łukasz, Status prawny i tryb działania Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego>