- Jako strona rządowa mówimy bardzo jasno – chcemy rozmawiać i szukać porozumienia, ale chcemy mieć uzgodnione stanowisko wszystkich central, dlatego, że cały czas jesteśmy w tej perspektywie zagrożenia strajkiem w czasie egzaminów – mówiła Beata Szydło. Zapowiedziała, że kolejna tura rozmów odbędzie się w poniedziałek, 1 kwietnia.

 

 

 

Brak spójnego stanowiska

Podczas poniedziałkowych rozmów zarządzono przerwę - jak poinformowała Beata Szydło, oświatowa "Solidarność" opuściła salę. Zaprzeczył temu Ryszard Proksa, przewodniczący związku, który zapewnił, że jest gotowy na rozmowy i chce wysłuchać propozycji rządu.

- Powiedziałem tylko, że nie mamy dziś możliwości podpisania dokumentów, jeśliby doszło do tego - tłumaczył Proksa - .Z tych rozmów na razie nic nie wynika, nic nie zostało zaoferowane. Mówią, że coś mają, ale nie mówią co – dodał Proksa.

 

Brak konkretów stronie rządowej zarzucił również prezes ZNP Sławomir Broniarz - podkreślił, że w rozmowach wciąż skupiano się raczej na przeszłości. Jako pozytyw wskazał pomysł resortu pracy, który poinformował, że planuje zmiany na rzecz administracji obsługi szkolnej. Chęć porozumienia zadeklarował też Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz, który zapewnił o woli porozumienia.

 


MEN: skala strajku mniejsza, niż zapowiadano>>

 

Nie ma pieniędzy na podwyżki

- Nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich oczekiwań nauczycieli. Nauczyciele to nie jest jedyna grupa zawodowa, która oczekuje wzrostu wynagrodzeń. W moim przekonaniu w tej chwili w budżecie na taką podwyżkę pieniędzy nie ma - podkreślał szef kancelarii premiera Andrzej Dworczyk.

 

Jak podkreślił Sławomir Broniarz, prezes ZNP, w sporze zbiorowym jest ponad 85 proc., a nauczycieli którzy w referendum zadeklarowali gotowość strajkową, jest od 85 proc. do 90 proc.  Według MEN większość placówek będzie pracować bez przeszkód.