Dyrekcja X LO w Poznaniu uznała, że uczniowie za dużo pieniędzy wydają na korepetycje. Dlatego też wystąpiła z inicjatywą zorganizowania bezpłatnych zajęć fakultatywnych dla uczniów. Nauczyciele zgodzili się je poprowadzić w ramach wolontariatu, chociaż uczniowie i ich rodzice są zachwyceni, pomysł nie wszystkim przypadł do gustu.
- Jeśli wprowadzamy wolontariat dla nauczycieli, to może wprowadzimy go też dla urzędników? Znalazłoby się kilka problemów, które mogliby rozwiązać po godzinach pracy - mówi Izabela Lorenz z nauczycielskiej "Solidarności". - To, że ktoś prowadzi zajęcia dydaktyczne za darmo, na pewno się spodoba. Ale czy tak powinno być? Być może w tej szkole to ich inicjatywa i nawet robią to z uśmiechem, ale boję się, czy za chwilę tego rozwiązania nie wprowadzą inni. I to już nie będzie wolontariat, tylko przymus. Część nauczycieli będzie pracować za darmo, choć wcale nie chce, ale sytuacja na rynku pracy jest tak trudna, że będą bali się odmówić. Jeśli "wolontariat" wychodzi z człowieka, to super. Ale skąd mamy pewność, że tak jest? - zastanawia się.
- Taki wolontariat jest nieco niebezpieczny. Na pewno będzie kusił urzędników, by wprowadzić go automatycznie w innych szkołach. Tyle tylko, że wtedy przestanie to być cudowną ideą. Ciekawe jest też, że to, co w normalnej firmie byłoby np. płatnymi nadgodzinami, w szkole zawsze jest wolontariatem. Bo od nauczyciela zawsze oczekuje się poczucia misji i ideowości. - mówi prof. Stanisław Dylak z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM Dyrekcja tłumaczy, że nikogo nie zmusza do bezpłatnego prowadzenia zajęć, a dyrektor poznańskiego wydziału oświaty zapewnia, że nie ma zamiaru wprowadzać odgórnych nakazów. Więcej>>

Polecamy: Rynek korepetycji to skutek uboczny powszechnej edukacji