Oświata przeżywa kryzys kadrowy, w wielu szkołach brakuje rąk do pracy, a będzie jeszcze gorzej, bo młodych pasjonatów pedagogiki jest raczej niewielu, a stosunkowo niskie wynagrodzenia nie zachęcają osób, które zawód ten wybrałyby z powodów czysto merkantylnych.

Za mało pedagogiki w kształceniu nauczycieli>>
 

Tylko najlepsza uczelnia wykształci nauczyciela

Przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce (Ustawa 2.0) wprowadziły nowe wymogi dotyczące kształcenia nauczycieli – ma się ono odbywać wyłącznie na najlepszych uczelniach, dlatego te gorsze – z oceną C – nie będą mogły ich prowadzić samodzielnie. Aby mieć możliwość kształcenia nauczycieli, będą musiały zawierać porozumienia z uczelniami z wyższą oceną parametryczną. Uczelnie z oceną B otworzą kierunki pedagogiczne za pozwoleniem ministra, te najlepsze (A+, A, lub B+) będą miały w tej kwestii pełną swobodę.

Czytaj w LEX: Stypendia doktoranckie na gruncie ustawy 2.0 >

Tak restrykcyjne przepisy będą obowiązywać od roku akademickiego 2021/2022. Do tego czasu studia pedagogiczne mogą prowadzić uczelnie, które mają prawo do nadawania stopni doktorskich w danej dyscyplinie naukowej. Pozostałe, aby dalej kształcić nauczycieli muszą spełnić jeden z dwóch warunków:

  • posiadać większą liczbę studentów studiów stacjonarnych, niż niestacjonarnych (w skali uczelni);
  • mieć zawarte porozumienie z uczelnią, która takie uprawnienia posiada.

 

Porozumienia są rzadkością

Według dr. Macieja Kaweckiego, dziekana w Wyższej Szkole Bankowej w Warszawie, to rozwiązanie jest jedną z wad Ustawy 2.0. - Kształcenie pedagogów na uczelniach niepublicznych wymaga zawarcia porozumienia z uczelnią publiczną. Bez tego uczelnie niepubliczne nie będą mogły kształcić nauczycieli – mówi dr Kawecki - Powinno to ulec szybkiej zmianie, bo na etapie tworzenia ustawy nie przewidziano, co się będzie działo w oświacie. Przy obecnych brakach kadrowych w szkołach należałoby raczej zadbać o to, by tych nauczycieli kształcono jak najwięcej – tłumaczy.

Dziekan podkreśla, że choć intencja ustawodawcy, czyli podwyższenie kwalifikacji nauczycieli, była słuszna, to wylano dziecko z kąpielą, bo nauczycieli brakuje, a uczelnie publiczne nie chcą zawierać porozumień z uczelniami niepublicznymi.
Choć – jak mówi prof. dr hab. Stefan Kwiatkowski, rektor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, takich propozycji dostają mnóstwo. Wpłynęło do niego około 40 propozycji zawarcia porozumienia i to nie tylko od uczelni niepublicznych. Wszystkie oferty uczelnia odrzuciła.

Czytaj w LEX: Pozwolenie na utworzenie studiów w okresie przejściowym wg ustawy 2.0 >

 

Brak korzyści dla uczelni publicznej

- Tworząc przepisy ustawodawca nie przewidział, że zawieranie takich umów nie będzie możliwe. Moim zdaniem wynika to z monopolistycznego podejścia uczelni publicznych - nie zależy im na wspieraniu konkurencji, skoro mogą kształcić przyszłych nauczycieli na studiach niestacjonarnych i czerpać z tego dochody – tłumaczy dr Kawecki.

 

Podobnie niechęć do zawierania porozumień wyjaśnia prof. dr hab. Amadeusz Krause, pełnomocnik ds. studiów nauczycielskich na Uniwersytecie Gdańskim. - Ustawa 2.0 wymusiła na szkołach niepublicznych, by występowały do uczelni publicznych o opiekę merytoryczną przy prowadzeniu kierunków nauczycielskich, ma to właśnie działać na zasadzie zawierania porozumień. Publiczna uczelnia może sprawować jeden tego rodzaju patronat, ale często jest nim niezainteresowana - mówi Prawo.pl.

Profesor Krause tłumaczy, że wynika to z faktu, że podmioty te ze sobą konkurują, zwłaszcza w dobie niżu demograficznego. Uczelni publicznej nie opłaca się pomaganie w tworzeniu konkurencji, która potencjalnie może odebrać jej studentów, zwłaszcza tych niestacjonarnych, którzy płacą za możliwość studiowania.

Czytaj w LEX: Dokumentacja przebiegu studiów wg ustawy 2.0 >

- Tworząc przepisy, w ogóle o tym nie pomyślano, być może trzeba było stworzyć jakiś system promowania takich umów, np. w postaci dodatkowego finansowania przez resort nauki, bo obecnie nie widzę zupełnie powodu, dla którego duży uniwersytet miałby podpisać porozumienie z inną uczelnią. Nie ma w tym w ogóle interesu. Jeżeli już zdarza się, że jakieś uczelnie zawrą porozumienie, to wynika ono najczęściej np. ze stosunków koleżeńskich pomiędzy wykładowcami lub z pozytywnych doświadczeń współpracy na innych polach - dodaje prof. Krause.

 


Nie tędy droga

Na jeszcze inny aspekt zwraca uwagę prof. Stefan Kwiatkowski – zauważa on, że Ustawa 2.0 jest mało precyzyjna, bo nie daje uczelni publicznej żadnej kontroli nad podmiotem, z którym podpisuje porozumienie i nad którym obejmuje patronat. - Podpisanie takiej umowy to przejęcie patronatu nad daną uczelnią bez gwarancji i wpływu na to, jak ona będzie studentów kształcić, nie mielibyśmy żadnej kontroli nad jakością. Dodatkowo nie wiadomo, kto będzie finansował poszczególne działania – podkreśla prof. Kwiatkowski. - Może ustawodawca sobie to źle obmyślił, nie stworzył precyzyjnych rozwiązań, które by te kwestie rozstrzygnęły. Może to właśnie jest kierunek ewentualnych zmian – dodaje profesor Kwiatkowski.

Czytaj w LEX: Decyzje administracyjne wobec studentów i doktorantów według ustawy 2.0 >

A wątpliwości, jak podkreśla prof. Amadeusz Krause, budzi też i sam kierunek zmian w kształceniu nauczycieli.
- Moim zdaniem ustawodawca błędnie zakłada się, że jedynie powiązanie tego kształcenia z kategorią naukową jednostki lub dyscypliny , będzie skutkowało lepszym przygotowaniem zawodowym nauczycieli. Przecież na wielu uczelniach przygotowanie to z bardzo dobrym skutkiem realizuje się na studiach o profilu praktycznym,  które nie wiążemy z kategorią naukową. Doskonałe przykłady dobrego kształcenia nauczycieli znajdziemy na wielu Państwowych Wyższych Szkołach Zawodowych, które wykorzystały szanse tego profilu i rozwijają świetne studia z rozbudowanym systemem praktyk, o których uniwersytety mogłyby tylko pomarzyć -  mówi prof. Krause - Odebranie dobrym szkołom zawodowym  możliwości kształcenia nauczycieli , jest o tyle kuriozalne, że część z nich powstała na bazie kolegiów nauczycielskich i jest nadal ściśle powiązana z lokalnym rynkiem pracy szkół i placówek oświatowych.

Czytaj w LEX: Senat uczelni w obliczu ustawy 2.0 >

 

Konieczne zmiany jakościowe

Prof. Amadeusz Krause zwraca uwagę, że taka zmiana wydrenuje kadrę nauczycielską z mniejszych ośrodków miejskich.
- Trudno mi uwierzyć, że ludzie, którzy wyjadą na studia do aglomeracji, tłumnie będą wracać do pracy np. w Koszalinie lub Suwałkach – mówi. – Zmiany powinny być jakościowe i zmierzać zwiększenia liczby praktyki, tymczasem standardy kształcenia nauczycieli znów poszły w złym kierunku, kładąc większy nacisk na wiedzę, nie na kompetencje miękkie - dodaje.

 

Profesor Krause podkreśla również, że jednym z głównych  problemów współczesnej szkoły jest przygotowanie zawodowe nauczycieli przedmiotów.
- Mówiąc o szkole, nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę uczeń od czwartej klasy podstawówki po maturę pozostaje we „władaniu” nie pedagogów czy psychologów lecz tak zwanych "przedmiotowców”. To oni powinni być wyposażeni w kompetencje wychowawcze i psychologiczne by rozpoznać sytuację trudne i odpowiednio zareagować. Jednak zamiast zwiększać kompetencje miękkie tych nauczycieli, tworzymy kolejny raz Standardy Kształcenia Nauczycieli wzmacniające jedynie wiedzę przedmiotową - tłumaczy.

 

Sprawdź również książkę: Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Komentarz >>


Przez taką konstrukcję szkoły zatrudniają nauczycieli, którzy są dobrymi specjalistami w swoich dziedzinach, ale niekoniecznie radzą sobie z pracą z dziećmi i młodzieżą.
- W tak zwanym przygotowaniu pedagogicznym nauczycieli mamy jedynie 180 godzin pedagogiki i psychologii. Przy pięcioletnim cyklu kształcenia (3+2) z około 3 -3,5 tysięcy godzin, jest to jedynie ok. 6-7 proc. całości programu kształcenia. Tymczasem w krajach, gdzie edukacja stoi na naprawdę wysokim poziomie, kompetencje miękkie nauczycieli stanowią 20-30 proc. całości i to w tym kierunku powinniśmy zmierzać - konstatuje prof. Krause.