Czym są Otwarte Zasoby Edukacyjne?
Termin OZE, czyli Otwarte Zasoby Edukacyjne to niezależna i niekomercyjna idea, w którą zaangażowanych jest wiele różnorodnych instytucji edukacyjnych z całego świata. Łączy je wspólna myśl – wiedza jest dobrem publicznym, dlatego każdy powinien mieć swobodę jej wykorzystywania. Termin OZE został stworzony na zebraniu UNESCO w 2002, na którym uczestnicy wyrazili życzenie stworzenia uniwersalnych zasobów edukacyjnych dostępnych dla całej ludzkości oraz nadzieję, że to otwarte źródło w przyszłości zmobilizuje całą światową społeczność nauczycieli*. OZE to zasoby edukacyjne, które dzięki objęciu tzw. wolnymi licencjami lub przeniesieniu do domeny publicznej, pozwalają użytkownikom korzystać, rozwijać, modyfikować i dystrybuować je we własny, indywidualny sposób tak, aby miały jak najszerszy zasięg i skuteczność oddziaływania. W Polsce ideę OZE reprezentuje m.in. Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli. Jak wyjaśnia Krzysztof Nierojewski, koordynator projektu Scholaris.pl, dzięki publicznemu wsparciu Ministerstwa Edukacji Narodowej i dotacji Unii Europejskiej udaje się nam tworzyć zasoby wiedzy, które są otwarte i szeroko udostępnianie. Dostrzegamy potrzebę wsparcia idei OZE, otwartości technologicznej i współtworzenia międzynarodowych trendów w tym zakresie. Takie myślenie w administracji publicznej jest wciąż unikatowe. Portal Scholaris.pl skierowany jest przede wszystkim do nauczycieli. Udostępnia ponad 26 tyś. materiałów dydaktycznych, w tym prawie tysiąc opublikowanych w ramach idei Otwartych Zasobów Edukacyjnych (objętych licencją CC-BY-SA**). Do końca 2013 roku nauczyciele będą mieli dostęp do prawie 3. tysięcy takich materiałów. 
 

Wiedza nie powinna być reglamentowanym towarem
Niekwestionowanym argumentem za tworzeniem otwartych zasobów, takich jakie można znaleźć m.in. na portal Scholaris.pl, jest konstytucyjne prawo polskich obywateli do powszechnego i równego dostępu do edukacji. Za OZE przemawia także fakt, że wiedza naukowa to idee, a te są dobrem niekonkurencyjnym. Co to znaczy? Nic innego, jak to, że nie ubywa jej wraz z konsumpcją. Przeciwnie, społeczno-ekonomiczna wartość idei rośnie w miarę ich upowszechniania. Niestety, jak udowadnia Edwin Bendyk w „Przewodniku po otwartej nauce”, w Polsce wiedza wciąż jest traktowana jak kapitał fizyczny i dobro konkurencyjne.

@page_break@

Zgodnie z tym sposobem myślenia „wiedza to towar”, powinna być więc przedmiotem obrotu komercyjnego, najlepiej jako dobro ekskluzywne, ponieważ ma ona wtedy wyższą wartość dla inwestorów. Bendyk przypomina jednak, że kluczowym czynnikiem kreowania wartości są, nie tylko kapitał fizyczny, ale także „idee”, a więc zarówno praktyczne know-how, jak i wiedza naukowa. 

O trendach w otwartym upowszechnianiu wiedzy

Wiele szkół wyższych rozumie, że dzielenie się wiedzą to bardzo ważny element budowania kapitału, nie tylko społecznego. Dziś możemy już za darmo zobaczyć wykłady z najlepszych światowych uczelni: Massachusetts Institute of Technology, Uniwersytetów Yale, Princeton, Harvard czy krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej (open.agh.edu.pl). Istnieje wiele organizacji pozarządowych, których głównym celem jest upowszechnianie wiedzy dla dorosłych np. Khan Academy i konferencje TED. Nieco słabiej wypada jednak otwarty dostęp do nauczania początkowego, gimnazjalnego i ponadgimnazjalnego. A tymczasem wstępny raport badań sondażowych Diagnoza Społeczna 2013 z czerwca br. pokazuje, że internautami jest już 63,2% Polaków. Z badań zespołu pod kierownictwem prof. Janusz Czapińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że ponad połowa sześciolatków korzysta z internetu, choć większość z pomocą osób starszych. Połowa dziewięciolatków korzysta z niego już samodzielnie. Wobec tego, istotną misją dla systemu edukacji na najbliższe lata jest nauczenie dzieci i młodzieży, że internet to nie tylko gry i zabawy dla najmłodszych. To także narzędzie, które w przyjemny i przystępny sposób może i powinno służyć im w rozwijaniu wiedzy i praktycznych umiejętności. Już teraz nauczyciele mogą popularyzować ideę otwartych zasobów edukacyjnych (np. Scholaris.pl) korzystając z materiałów dydaktycznych dostosowanych do predyspozycji wiekowych swoich uczniów.

Małgorzata Mleczko