Resort edukacji ogłosił, że szkoły od września wznawiają działanie w tradycyjny sposób. Mają przy tym stosować się do wytycznych GIS i resortu zdrowia. Niedługo pojawią się rozporządzenia regulujące szczegółowo, jak ma to wyglądać. Samorządowcy nieco sceptycznie podchodzą do tego przedsięwzięcia.

Nowy rok szkolny w rygorze sanitarnym i raczej bez zajęć dodatkowych>>

 

Zagrożenie dla rodzin uczniów

-  O ile jest szansa na to, że sami uczniowi nie przejdą zakażenia w sposób ciężki, to obawiamy się, że metodą domina nastąpi zakażenie w ich rodzinach i rozlanie się ogniska poza mury szkoły - mówił podczas konferencji zorganizowanej przez Unię Metropolii Polskich Grzegorz Kubalski, dyrektor Biura Związku Powiatów Polskich, członek Zarządu Powiatu Legionowskiego.

 

 

Wątpliwości miał też Krzysztof Iwaniuk, Wójt Gminy Terespol, przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP, który zaapelował o partnerskie podejście i zaangażowanie lokalnej służby zdrowia w pomoc w wyłapywaniu przypadków zakażeń. Zauważył, że ani nauczyciel, ani dyrektor nie mają odpowiednich kompetencji, by stwierdzić, że ktoś jest chory. W gminach wiejskich dochodzi jeszcze kwestia transportu - dzieci są dowożone do szkół z różnych miejscowości, a w autobusach łatwo o zakażenie. - Potrzebne są środki do dezynfekcji, trzeba rozważyć podział klas. Nie wiadomo, co z zasiłkami dla rodziców, te wszystkie kwestie trzeba rozważyć i chcemy uczestniczyć w tworzeniu tych rozwiązań - mówił. Dodał, że MEN zajął się na razie tworzeniem wytycznych dla dyrektorów szkół bez skonsultowania pomysłów z innymi zainteresowanymi.

 

.

 

Na brak konsultacji zwracała uwagę również prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz - zauważyła, że potrzebne są jasne i precyzyjne przepisy. - Nie może być tak, że całą odpowiedzialnością obarczany jest dyrektor szkoły, skąd on może wiedzieć, czy uczeń jest zakażony? Trzeba też odpowiedzieć na pytanie, co stanie się, gdy szkołę trzeba będzie zamknąć.