Na mocy proponowanych przez MEiN przepisów dyrektor odpowie za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień, grozić mu będą za to trzy lata pozbawienia wolności. Jeżeli następstwem przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru nad małoletnim będzie śmierć małoletniego, ciężki uszczerbek na jego zdrowiu lub doprowadzenie małoletniego do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności – karą za ten czyn będzie od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Nowelizacja „metodą na pedofila” – bat na dyrektorów z populistycznym uzasadnieniem>>

 

Powtarzanie już istniejących przepisów

Związkowcy zauważają, że to powtórzenie już istniejących przepisów i żadnej luki w tym zakresie nie ma. Dyrektor odpowiada karnie z art. 231 i 160 Kodeksu karnego. - Nie ma więc żadnych podstaw do tego, aby wprowadzać odrębną odpowiedzialność karną np. w ustawie Prawo oświatowe, dla wyselekcjonowanej grupy podmiotów, ze względu na to, że podmioty te objęte są odpowiedzialnością karną, określoną w Kodeksie karnym - czytamy w opinii.
Według ZNP projekt ma na celu wprowadzenie instytucji pozaprawnego i pozamerytorycznego wywierania nacisku na działania podejmowane w ramach czynności zarządczych przez dyrektora szkoły. Oburza też uzasadnienie, w którym ustawodawca podkreśla, że rzekoma luka w przepisach naraża uczniów na niebezpieczeństwo.

 

Efekt mrożący, obraźliwe uzasadnienie

- Wprowadzenie norm karnych na gruncie ustaw wskazanych w treści nowelizacji jest sprzeczne z zasadami prawidłowej legislacji, a także stanowi nieuprawnioną ingerencję w dotychczasowe zasady polskiego systemu oświaty, opartego na autonomii szkół i decentralizacji wykonywania zadań publicznych - zauważają związkowcy.

 

Takie uzasadnienie nosi wszelkie znamiona potwarzy, zniesławienia i naruszenia godności zawodu nauczyciela. Z uzasadnienia wynika teza, jakoby bezkarność dyrektorów szkół była nagminna, naruszenia zasad opieki powszechne, a ww. zaniedbania były ignorowane przez organy prowadzące, przez kuratorów i prokuraturę. Taka teza nie dość, że nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości, to także jest po prostu nieprawdziwa i krzywdząca - podkreślają związkowcy. Zauważają, że nie zostały wskazane przypadki naruszenia prawa, które uzasadniałyby wprowadzenie zmian, nie jest znana także skala zjawiska.

- Z doniesień medialnych cytujących wypowiedzi Ministra Edukacji i Nauki wynika, że przedmiotowa nowelizacja może być związana z dążeniem do zideologizowania światopoglądowego szkół i nie ma nic wspólnego z wprowadzeniem lepszych standardów funkcjonowania oświaty - wskazują.