Choć MEN twierdzi, że wakaty nie są problemem, a dzięki znacznym podwyżkom pensji pedagogów i poprawie warunków ich pracy, coraz mniej nauczycieli chce odejść z zawodu, nauczyciele nowy rok chcą rozpocząć od protestu. Chodzi przede wszystkim o pieniądze i o brak zaplanowania podwyżek w budżecie na przyszły rok. Ale nie tylko pedagodzy narzekają na brak pieniędzy - również samorządowcy zwracają uwagę, że zaplanowany budżet nie wystarczy na zaspokojenie wszystkich potrzeb.
Małe szkoły będą znikać - o odprawie zdecyduje forma zatrudnienia>>
Nauczyciele nie mogą liczyć na podwyżki
W systemie LEX znajdziesz zagadnienie powiązane z tym artykułem:
Finansowanie zadań oświatowych
Najczęściej czytane w temacie:
Czytaj więcej w systemie informacji prawnej LEX
To zagadnienie zawiera:
Najczęściej czytane w temacie:
Czytaj więcej w systemie informacji prawnej LEX
Negatywnie do planów budżetowych na przyszły rok odnosi się też część samorządowców - choć kwota potrzeb oświatowych w 2026 r. wyniesie 115,0 mld zł i jest ona wyższa o 12,3 mld zł, tj. o 12 proc., nie odpowiada wszystkim potrzebom. Zwraca na to uwagę m.in. Związek Powiatów Polskich podkreślając, że globalna wysokość kwoty potrzeb oświatowych jest nieadekwatna do zakresu realizowanych zadań oświatowych i rosnących kosztów. MEN tego zdania nie podziela, wskazując, że w kwocie tej uwzględnione zostały m. in. środki na planowany wzrost średnich wynagrodzeń nauczycieli od 1 stycznia 2026 r. (w tym również środki dotyczące nauczycieli szkół ponadpodstawowych prowadzonych przez powiaty).
Zobacz w LEX: Przewodnik po zmianach w prawie oświatowym i prawie pracy w oświacie 2025 >
- Wysokość budżetu na oświatę absolutnie nie pokrywa wszystkich kosztów - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. - W kontekście ogólnego niedoszacowania, jeszcze bardziej problematyczna jest zmiana sposobu finansowania kształcenia dzieci ukraińskich - nasze stanowisko jest w tej sprawie jednoznaczne: środki na ten cel powinny być wypłacane tak jak dotychczas – z funduszu pomocy, a nie z puli przeznaczonej na ogólne potrzeby edukacyjne. Wrzucone do tej puli spowodują, że samorządy będą zmuszone przesuwać środki kosztem innych zadań, co zaburzy cały system finansowania i mechanizm wyrównawczy. To wprowadzi niepotrzebny chaos i jeszcze większe napięcia - podkreśla samorządowiec. Wskazuje, że MEN nie doszacował również kosztów wprowadzenia zmian w Karcie Nauczyciela. Kolejną kwestią jest finansowanie świadczeń wynikających z Karty Nauczyciela. W budżecie przewidziano na ten cel 182 miliony złotych. - To zdecydowanie za mało, jeśli weźmiemy pod uwagę odprawy, świadczenia kompensacyjne czy tzw. jubileuszówki. Ministerstwo deklaruje, że jeśli środki okażą się niewystarczające, samorządy otrzymają dodatkowe dofinansowanie, ale doświadczenie uczy nas sceptycyzmu wobec takich zapewnień - podkreśla Marek Wójcik. Wskazuje też, że kompleksowej zmiany wymaga finansowanie urlopów dla poratowania zdrowia. Jego zdaniem ich koszty powinny być pokrywane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, bo dla organów prowadzących są one zbyt dużym obciążeniem.
Brakuje rąk do pracy
Ministra Barbara Nowacka, odnosząc się do pytań o wakaty, wskazywała, że samorządowcy mogą zachęcać nauczycieli do pracy, wprowadzając zachęty finansowe. Jednak, jeżeli potrzeby tak bardzo rozmijają się z dofinansowaniem, jak wskazują samorządowcy, może być to trudne. W zeszłym tygodniu MEN podał dane o wakatach - w szkołach i placówkach publicznych i niepublicznych, na rok szkolny 2025/2026 odnotowano 12721 ofert pracy dla nauczycieli, co przekłada się na 8506 wolnych etatów (stan na 27 sierpnia 2025 r.)
Najwięcej ofert pracy dla nauczycieli odnotowano w następujących miastach:
- Warszawa – 1 395 ofert (1 064 etaty),
- Kraków – 561 ofert (412 etatów),
- Wrocław – 489 ofert (385 etatów),
- Gdańsk – 276 ofert (213 etatów),
- Łódź – 196 ofert (144 etaty).
Zobacz w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Wrzesień 2025 >
Największy odsetek ogłoszeń dotyczy stanowisk dla:
- nauczycieli wychowania przedszkolnego – ok. 12 proc.,
- nauczycieli współorganizujących kształcenie uczniów z niepełnosprawnościami – ok. 11 proc.,
- psychologów szkolnych – ok. 10 proc.,
- nauczycieli języka angielskiego – ok. 6 proc.,
- nauczycieli matematyki – ok. 5 proc.
Polska stoi przed poważnym kryzysem demograficznym, który w najbliższych dekadach znacząco wpłynie na system edukacji. Według prognoz GUS do 2060 roku liczba mieszkańców kraju spadnie z ponad 37 mln do 26,7 mln, a szczególnie zmniejszy się populacja w wieku produkcyjnym. W praktyce oznacza to mniej dzieci w placówkach oświatowych – od przedszkoli po szkoły ponadpodstawowe. Już teraz resort edukacji wskazuje, że między rokiem szkolnym 2022/2023 a 2030/2031 liczba dzieci w przedszkolach zmniejszy się o ponad 320 tys. (spadek o 22 proc.), a od roku szkolnego 2027/2028 zacznie także ubywać uczniów w szkołach podstawowych. Zjawisko to ma nierównomierny charakter – w mniejszych miejscowościach prowadzi do zamykania szkół z powodu braku uczniów, podczas gdy w dużych miastach placówki są przepełnione i cierpią na brak nauczycieli.
Odpowiedzią ma być projekt, którego celem jest elastyczniejsze dostosowanie sieci szkół do zmieniającej się sytuacji demograficznej i zapobieganie likwidacji mniejszych szkół. Jednym z głównych rozwiązań jest umożliwienie wykorzystywania budynków przedszkoli i szkół także do innych niż edukacyjne zadań samorządu terytorialnego – np. w zakresie opieki nad dziećmi do lat 3, polityki senioralnej, ochrony zdrowia czy kultury. Ma to pozwolić zachować funkcjonowanie placówek i wykorzystać ich infrastrukturę w interesie społeczności lokalnych, z zastrzeżeniem, że działalność ta nie może obniżać standardów nauki i opieki. Nowe przepisy uproszczą też procedury organizacyjne. Łatwiejsze będzie tworzenie szkół filialnych, łączenie placówek w zespoły, a część opinii kuratora oświaty przestanie mieć charakter wiążący, co ma pozwolić samorządom na efektywniejsze kształtowanie sieci szkół. Pytanie, na ile się to uda i czy faktycznie zapobiegnie zamykaniu małych placówek.
Zobacz w LEX: Przegląd projektów rozporządzeń i ustaw z zakresu prawa oświatowego 2025 >
Bez realnej podwyżki i zmian w prawie wzrostu zatrudnienia nie będzie
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, sceptycznie odnosi się do zapewnień kierownictwa MEN o tym, że podwyżki i zmiany w przepisach zachęcają nauczycieli do pozostawania lub podejmowania pracy w zawodzie.
- Chciałbym przeprowadzić swoistą demitologizację tej podwyżki wynagrodzeń o 30 proc. Fakt, niezaprzeczalnie ona była, ale nie możemy jej traktować jako rozwiązania kończącego dyskusję o wynagrodzeniach nauczycieli na najbliższe dziesięciolecia - wskazuje. - W roku 2023 pensja nauczyciela na początku kariery oscylowała wokół poziomu płacy minimalnej, a to była sytuacja niedopuszczalna w państwie europejskim XXI wieku. I to trzeba było zmienić, co nie znaczy, że należy na tym poprzestać. Trzy procent zaproponowane w projekcie, to o wiele za mało - podkreśla prezes ZNP. Zauważa, że nawet zsumowane podwyżki z ostatnich lat nie przełożą się na masowe zainteresowanie pracą w szkołach. - Twierdzenia o znaczącej poprawie warunków pracy i płacy są raczej przejawem urzędowego optymizmu - podkreśla.
- Muszę powiedzieć otwarcie, że nie odczuwamy żadnej realnej poprawy, ani nawet nadziei na poprawę - mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - W tym roku całe środowisko dyrektorskie i nauczycielskie jest wyjątkowo sfrustrowane sposobem i tempem wprowadzania zmian w prawie oświatowym. Zmiany są uchwalane w ostatniej chwili, wprowadzane w pośpiechu i bez szans na wcześniejsze przygotowanie - podkreśla. - Zmiana prawa powinna być zsynchronizowana z cyklem pracy szkoły, zwłaszcza z tzw. ruchem kadrowym, czyli decyzjami podejmowanymi wiosną - podkreśla.









