Pierwsza ze spraw dotyczyła ukarania nauczycielki za to, że nazwała ucznia, który ją wyzywał, gnojem. Oburzenie nauczycieli wzbudził fakt, że uczeń nie poniósł żadnych konsekwencji swojego zachowania (szerzej pisaliśmy o tym tutaj).
"Od początku kadencji nowego dyrektora obserwujemy prawidłowość w jego zachowaniach, zgodnie z którą winny może być tylko nauczyciel, nigdy uczeń. Prawidłowość ta została zauważona przez uczniów, co dodatkowo komplikuje naszą sytuację zawodową" - napisali w liście do prezydenta nauczyciele. Drugą sytuacją, która ich zbulwersowała, był wymóg podpisywania umów wynajmu sali lekcyjnych, aby móc w nich prowadzić bezpłatne kursy dla maturzystów (więcej na ten temat tutaj). Ale skargi dotyczyły także mobbingu oraz nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w placówce.
"W ciągu poprzedniego roku szkolnego dyrektor doprowadził na drodze szykan, mobbingu i szantażu do rozwiązania umów o pracę z dziesięcioma pracownikami" - skarżą się nauczyciele. Piszą także, że w dokumentach wykazywane są opłaty za internat od mniejszej liczby uczniów, niż jest tam faktycznie zameldowanych.
Pomóc pedagogom chce krakowski ZNP.
- Magistrat musi przywołać dyrektora do porządku, a jeśli uzna, że stawiane mu zarzuty są zbyt poważne, by dalej pełnił swą funkcję, odwołać go ze stanowiska. - mówi jego szefowa, Maria Krzyworzeka. Więcej>>