Nauczyciele z Zespołu Szkół nr 1 w Krakowie prowadzili od kilku lat prowadzili bezpłatne zajęcia dla maturzystów. Odbywały się w soboty. W tym roku jednak zrezygnowali, ponieważ dyrektor zażądał od jednej z nich podpisania umowy najmu szkolnej sali. Mimo że najem miał być bezpłatny, nauczycielka odmówiła. - To miała być umowa cywilnoprawna, a ja nie mam ochoty wchodzić w coś takiego. Obawiałam się, że przyczepi się do mnie urząd skarbowy, bym udowodniła, że rzeczywiście prowadzę sobotnie zajęcia za darmo. Nie jestem przedsiębiorcą, żeby się bawić w takie rzeczy. Chciałam tylko pomóc swoim uczniom, a spotkałam się z biurokratycznymi szykanami - tłumaczy. Dyrektor tłumaczy, że tak doradzono mu w Zakładzie Ekonomiki Oświaty. Chciał też uporządkować kwestię odpowiedzialności za uczniów i za mienie w czasie bezpłatnych kursów.
- Od lat nie spotkałam się z taką paranoją formalizowania - mówi Maria Krzyworzeka, prezes ZNP w Krakowie. - Wymaganie, by nauczyciel z własnej woli pomagający uczniom w soboty, podpisywał umowę o wynajem sali - nawet bezpłatnie - jest absurdalnym żądaniem. Kwestia ewentualnej odpowiedzialności za uczniów i sprzęt go nie tłumaczy. Matematyczka pozostaje w stosunku pracy z dyrektorem, więc naturalne jest, że to ona odpowiada za uczniów. Jej inicjatywa jest zwykłym rozszerzeniem oferty szkoły, w której uczy i z której dyrektor powinien być tylko dumny. Nie ma też - jej zdaniem - podstaw, by uznać, że dodatkowe lekcje, które prowadzi nauczyciel z własnej inicjatywy, godzą w przepisy Karty nauczyciela. Matematyczka złożyła skargę do Państwowej Inspekcji Pracy. Więcej>>

Kwestia odpowiedzialności za bezpieczeństwo uczniów poruszona zostanie także na I zjeździe Akademii Dyrektora Szkoły, który odbędzie się 23 stycznia 2013 r. w Warszawie>>