W środę w expose premier Beata Szydło zapowiedziała m.in. przywrócenie rodzicom prawa wyboru czy ich dzieci pójdą do szkoły w wieku sześciu czy siedmiu lat. Poinformowała, że zmiana ta zostanie przeprowadzona w ciągu pierwszych 100 dni rządu.

PAP: Jakie konsekwencje dla szkół podstawowych i samorządów oznacza odejście od obowiązku szkolnego dla sześciolatków? W skali kraju w tym roku do pierwszych klas poszło 79 proc. sześciolatków, 21 proc. otrzymało odroczenia. Jak będzie wyglądała praca szkół, gdy mogą się wśród nich znaleźć takie, w których w przyszłym roku w pierwszych klasach będzie tylko 50 proc. dzieci z rocznika, 30 proc., 20 proc., 10 proc. lub wcale nie będzie dzieci?

Krzysztof Konarzewski: Łatwo obliczyć, że na jedną szkołę przypadnie sześcioro dzieci. W dużych szkołach miejskich wystarczy ich na jeden oddział klasowy, ale w małych – a tych jest najwięcej – nie ma na to szans. Oczywiście sześcioro to wartość średnia. Ponieważ moda na odraczanie obowiązku szkolnego nie była równomiernie rozłożona na terenie kraju, w poszczególnych szkołach będzie różnie, ale jest pewne, że każda odnotuje spadek liczby pierwszoklasistów.
Widzę dwa rozwiązania – tworzyć małe oddziały klasy pierwszej, powiedzmy pięcio- czy sześcioosobowe, albo normalne, dwudziestoosobowe, zbierające dzieci z kilku szkół rejonowych. Oba rozwiązania są złe. Małe oddziały, wbrew potocznym opiniom, źle służą rozwojowi dzieci, ponieważ nie zapewniają im dostatecznie bogatych doświadczeń społecznych i zanadto eksponują postać nauczyciela. W klasie pierwszej negatywne skutki nie będą jeszcze widoczne, ale w następnych – a trzeba pamiętać, że w tym dziwacznym reżimie upłynie dzieciom cały ośmio- czy dziewięcioletni okres nauki – z pewnością dadzą o sobie znać. W istocie jest to eksperyment niespotykany w cywilizowanym świecie. Gdybym był ojcem takiego dziecka, umierałbym z niepokoju.
Drugie rozwiązanie oznacza dowożenie dzieci do szkół zbiorczych z obszaru cztery razy większego niż obecnie. Odległość między domem a szkołą podwoi się. Wiele dzieci, które mogłyby dojść do swojej szkoły pieszo, będzie pokonywać dziennie osiem i więcej kilometrów. Gdybym był ojcem, też nie byłbym tym zachwycony.

PAP: Co z nauczycielami, którzy nie będą mieli kogo uczyć? Jak będzie to wyglądało w kolejnych latach i na kolejnych etapach nauki tego rocznika?
K.K.: Do nauczania pierwszaków zatrudnia się ok. 54 tys. nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Jeśli utrzyma się dotychczasową wielkość oddziału klasowego, to przez trzy lata zabraknie pracy dla 40 tys. nauczycieli. Nie sądzę, by pracodawca chciał ich zwolnić, bo potem edukacja początkowa znów będzie miała trzy pełne klasy. Trzeba będzie wysyłać ich na płatne urlopy, kosztem co najmniej 1,5 mld zł rocznie, albo przydzielić im jakieś inne zadania, często pozorne i poniżej ich kwalifikacji.

Z asystentem nauczyciela zawiera się umowę na czas określony>>

PAP: Co z asystentami nauczycieli zatrudnianych w tym roku w szkołach ze względu na liczny rocznik?
K.K.: Oczywiście zostaną zwolnieni. Ich miejsce zajmą nauczyciele, dla których zabraknie godzin dydaktycznych.

PAP: Czy w kolejnym roku szkolnym czeka nas znów kumulacja, czyli podwójny rocznik w pierwszej klasie?
K.K.: Nie. Z kumulacją mamy do czynienia, gdy obniża się wiek startu szkolnego, bo wtedy do pierwszej klasy muszą pójść dwa roczniki. Ministerstwo edukacji chciało rozłożyć kumulację na kilka lat, co jak wiadomo nie bardzo się udało. Zapłaciły za to zwłaszcza dzieci rozpoczynające szkołę w tym i w zeszłym roku. Już zapłaciły i będą płacić przez cały okres edukacji. Także szkołom nie było i nie będzie z tego tytułu lekko. Ten wielki wysiłek zostaje właśnie zmarnowany.

PAP: Co zapowiedziana zmiana oznacza dla finansów samorządów, które na uczniów w szkołach dostają środki z subwencji wyższe niż dostają w ramach dotacji na każdego przedszkolaka? Czy wymusi to oszczędności? Jakie mogą one być?
K.K.: Subwencja jest obliczana proporcjonalnie do liczby uczniów. Mniejszy rocznik to mniej pieniędzy, koszty zaś nie zmaleją, jeśli nie zwolni się nauczycieli, a mogą nawet wzrosnąć, jeśli trzeba będzie dowozić dzieci z odległych miejsc. Z pewnością wymusi to oszczędności, bo już dziś samorządy dokładają do 39-miliardowej subwencji prawie 8 mld zł z własnych dochodów. Na czym będą polegać? Na likwidowaniu małych szkół, tworzeniu większych oddziałów klasowych, ograniczeniu zajęć pozalekcyjnych i dożywiania uczniów, mniejszych zakupach książek i wyposażenia pracowni przedmiotowych, zmniejszeniu dodatków motywacyjnych dla nauczycieli – lista jest długa.

PAP: Co to oznacza dla dzieci sześcioletnich, które pozostaną rok dłużej w przedszkolach? Czy będą uczyć się jeszcze raz tego samego?
K.K.: Dobre pytanie. Politycy partii rządzącej, podobnie jak większość ich wyborców, zdają się nie rozumieć, że edukacja to nie budynki, szyldy i stanowiska, lecz przede wszystkim program kształcenia. Reforma startu szkolnego była połączona z reformą programową – opracowano nową podstawę programową, która całościowo zagospodarowała okres od przedszkola do matury. Rok obowiązkowego przedszkola był programowo skrojony na miarę pięciolatków. Czy teraz może służyć sześciolatkom? Nie, ich stać na więcej. To samo dotyczy klasy pierwszej – dla siedmiolatków jej program będzie zbyt ubogi.
Domorośli eksperci wzruszą na to ramionami: „Mówimy o kształceniu małych dzieci, a nie inżynierów. Każdy wie, że dzieci muszą się nauczyć pacierza, a ponadto czytania, pisania i liczenia”. Niestety, domorośli eksperci nawet nie przeczuwają złożoności sprawy. W edukacji wczesnoszkolnej najważniejsza jest synchronizacja zegara oświatowego z zegarem rozwojowym. Szkoła to nie jest miejsce, do którego dziecko chodzi, lecz miejsce, w którym pracuje. Musi to być praca poważna, na granicy możliwości umysłowych. W przeciwnym razie dziecko nie osiągnie tego, na co je stać, nie rozwinie swojego potencjału.

PAP: Co to oznacza dla dzieci młodszych: cztero- i pięciolatków? Czy starsze dzieci „wypchną” je z przedszkoli? Czy będzie brakować dla nich miejsc?
K.K.: Oczywiście. Przedszkola nie są z gumy.(PAP)

 

Dowiedz się więcej z książki
Ustawa o systemie oświaty. Komentarz
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł