Polska szkoła nie słynie z innowacyjności - wskazuje na to m.in. tegoroczny raport resortu przedsiębiorczości. Jak pokazuje odpowiedź MEN na interpelację poselską, niekoniecznie też zapewnia uczniom dostęp do nowoczesnego sprzętu.

Coraz więcej szkół przystępuje do OSE>>

 

Ponad połowa komputerów starsza niż pięć lat

W odpowiedzi na interpelację poselską MEN podaje, jakie komputery mają na swoim wyposażeniu szkoły. Okazuje się, że na ogół nie jest to sprzęt pierwszej młodości.

W Systemie Informacji Oświatowej, według danych na 31 grudnia 2018 r., szkoły wprowadziły następujące dane dotyczące komputerów:

  • liczba komputerów mających do 5 lat: 143 001 szt.,
  • liczba komputerów mających powyżej 5 i do 10 lat: 150 280 szt.,
  • liczba komputerów mających powyżej 10 lat: 57 701 szt.

 

Posłowie zapytali też, jak wygląda korzystanie z komputerów na lekcjach, a mianowicie, czy każdy uczeń ma dostęp do sprzętu.
- Liczba uczniów w grupie nie może przekraczać liczby stanowisk komputerowych w pracowni komputerowej. W klasach I-III w szkole podstawowej w ramach edukacji wczesnoszkolnej prowadzone są zajęcia edukacji informatycznej, a liczba uczniów w oddziale wynosi nie więcej niż 25 - wskazuje w odpowiedzi wiceminister edukacji Maciej Kopeć. Dodaje, że podział na grupy obligatoryjny jest w klasach liczących powyżej 24 uczniów.

 

Szerokopasmowy internet w każdej szkole

Już wkrótce sytuacja szkół ma się zmienić na lepsze. Wszystkie mają zyskać dostęp do szerokopasmowego internetu.
- Chcemy, by szkoły korzystały z internetu bazującego na sieci światłowodowej. Przy czym w dużej części jest to część szerszego programu, który polega na dofinansowaniu rozbudowy takich sieci przez operatorów telekomunikacyjnych - mówił Prawo.pl minister cyfryzacji Marek Zagórski. Dodał przy tym, że resort cyfryzacji nie zapewni szkołom nowoczesnych komputerów. - Za to odpowiedzialne są jednak inne podmioty, np. samorządy. Sporo w tym zakresie robi też Ministerstwo Edukacji. My ze swojej strony staramy się wspomóc szkoły na tyle, na ile możemy. Zależy nam, by możliwie jak najszerzej wykorzystywały możliwości, jakie daje dostęp do sieci, a wiemy, że wiele placówek ma problemy ze sprzętem. Dlatego też szkoły mogły na przykład wziąć udział w konkursie, w którym mogły wygrać mobilne zestawy multimedialne - podkreślił minister.

 

 

 

Plan projektu OSE zakłada, że wszystkie chętne szkoły w roku 2020 będą przyłączone do sieci. Otrzymają też specjalne narzędzia, które umożliwią uczniom bezpieczne korzystanie z zasobów.

- Bezpieczeństwo fizyczne, firewalle, które zapewnią bezpieczne funkcjonowanie samej sieci. Dostarczamy internet nie po to, by był, ale by uczniowie i nauczyciele z niego korzystali. Ale bezpieczeństwo fizyczne to tylko jeden poziom. Drugi to zabezpieczenie dzieci przed dostępem do niepożądanych treści. To również bierzemy pod uwagę. Tak więc OSE to dostęp do bezpiecznego internetu - tłumaczył minister cyfryzacji.

 

Klasówka bez komputera

Nie wiadomo tylko, czy dostęp do internetu pomoże, bo mocna krytyka spada również na metody i treści zawarte w podstawie programowej. Tak wymogi, jak i metody nauczania często bywają oderwane od rzeczywistości, a uczniowie nie zdobywają umiejętności, które potrzebne są im w przyszłej pracy. Swego czasu furorę w internecie zrobiło zdjęcie klasówki z informatyki - uczeń odpowiadający na pytania "na sucho", bez komputera, musiał np. wskazać osiem elementów edytora tekstu i opisać, jak w Wordzie wstawia się tabele.


- Problem nauczania informatyki w polskich szkołach ma złożony charakter, na który składa się przede wszystkim brak wykwalifikowanych kadr, niedostępność wartościowych materiałów edukacyjnych w języku polskim, niedostosowanie podstawy programowania do polskich realiów oraz brak finansowania inicjatyw tworzenia materiałów edukacyjnych i platform edukacyjnych dla szkół i nauczycieli z obszaru informatyki - tłumaczy Hanna Markiewicz z Fundacji Rozwoju Edukacji Elektronicznej. Tłumaczy, że od 2017 roku Fundacja Rozwoju Edukacji Elektronicznej prowadzi projekty pod nazwą „Kod do przyszłości”, których idea wyrosła na gruncie silnej potrzeby zmian w obszarze nauki programowania w Polsce.
 

 

- Z naszego doświadczenia wynika, że nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej - zwłaszcza w niedofinansowanych regionach kraju - są sparaliżowani myślą o prowadzeniu zajęć z programowania, co poparte jest niskim poziomem aktywności cyfrowej i brakiem elementarnej wiedzy z zakresu informatyki - dodaje.

 

Przestarzałe podręczniki

- Obecna podstawa programowa nie uwzględnia niskiego poziomu kompetencji cyfrowych nauczycieli oraz możliwości realizacji programu przez uczniów w polskich szkołach - ocenia prof. Przemysław Polański z FREE - Dostępne na rynku materiały edukacyjne nie pozwalają nauczycielom na samodzielny rozwój w zakresie nauki programowania, a następnie dydaktyki w tym zakresie. Nauczyciele, którzy chcieliby nauczyć się „jak uczyć informatyki”, nie mają zasobów umożliwiających poznanie metod przekazywania wiedzy z tego obszaru - tłumaczy.

 

Dodaje, że podręczniki odbiegają od obecnych światowych standardów. Po pierwsze, teoretyzują tak praktyczną dziedzinę nauki, jaką jest informatyka. Po drugie, nie uwzględniają nabytych kompetencji cyfrowych współczesnych dzieci wychowanych w dobie nowych technologii i powszechnej digitalizacji (np. omawiając podstawy Worda), po trzecie – zawierają zupełnie niedostosowany i niepraktyczny program, np. ucząc programowania w mało popularnych językach.

- Brak jest inicjatyw tworzenia materiałów edukacyjnych i platform edukacyjnych dla szkół i nauczycieli z obszaru informatyki. Dostępne projekty unijne nie są nastawione na tak zdefiniowane cele, natomiast Ustawa 2.0 zablokowała możliwość otwierania nowych kierunków z obszaru pedagogiki (w tym nauczania informatyki) bez udziału uczelni publicznych - tłumaczy prof. Polański.

 

 

 

Konieczna nauka programowania

Podstawa programowa powinna koncentrować się na nauczaniu informatyki z wykorzystaniem języków programowania dostosowanych do grup docelowych, np. z wykorzystaniem Scratcha Juniora (dla dzieci w klasach I -III) oraz Scratcha (dla dzieci w klasach IV – VIII).

- Potrzebujemy zdecydowanie większego nacisku na praktyczne stosowanie wiedzy, a nie szkodliwą teorię informatyki. Takie podejście zamiast budzić zainteresowanie w dzieciach – zniechęca do pogłębiania wiedzy z tego zakresu -  mówi Hanna Markiewicz - Zajęcia prowadzone przez trenerów FREE skupione są na nauce zadaniowej z wykorzystaniem podstaw inżynierii i programowania (robotyka), której efekty dziecko widzi od razu. Uczniowie budują roboty ze specjalnych klocków Lego umożliwiających połączenie ich z komputerem i zaprogramowanie, albo uczą się tworzenia prostych gier komputerowych np. w Minecrafcie. Nasze doświadczenia pokazują, że dzieci radzą sobie lepiej z budowaniem i programowaniem robotów niż ich nauczyciele, intuicyjnie rozwiązując problemy technologiczne - tłumaczy.
 

Dodaje, że dzieci powinny uczyć się przez zabawę, którą z pewnością jest budowanie robotów z klocków. Na poziomie szkoły podstawowej jest to kwestia podstawowa. W szkole średniej dzieci powinny już potrafić programować użyteczne aplikacje w takich językach jak Python, czy Java. No i oczywiście – budować już własne roboty.

 

 

Przez lukę w przepisach, specjaliści w szkołach branżowych zarobią mnie>>