- Matematyka jako przedmiot szkolny powinna być, moim zdaniem, nauką quasi-empiryczną, czyli taką, w której dzieci eksperymentują z liczbami, figurami, bryłami, różnego rodzaju obiektami czy modelami i przy tej okazji dostrzegają związki, zależności, a więc budują swoją wiedzę matematyczną. W ten właśnie sposób przed pójściem do szkoły poznają otaczający je świat i uczą się matematyki. - mówi dr Dąbrowski. Krytykuje podejście polegające na uczeniu schematycznego myślenia i wymaganiu konkretnego rozwiązania danego zadania.
"Nasz elementarz" bardziej szkodzi, niż pomaga?>>
- Absolutnie nie doceniamy ciekawości poznawczej dzieci. Co najsmutniejsze, w dobrych intencjach. Wydaje nam się, że podanie dzieciom gotowych recept to najlepsze, co możemy zrobić, żeby one czegoś się nauczyły. A to jest najgorsze, bo mózg rozwija się tylko wtedy, gdy sam pokonuje trudności. - tłumaczy specjalista. - Zupełnie nie wykorzystujemy podczas lekcji wiedzy nieformalnej uczniów. Ci, którzy biegle dodają i odejmują często z przekroczeniem progu dziesiętnego, przy okazji ćwiczenia pisania dwójki wykonują nudne dla nich obliczenia w zakresie dwóch. To zabija chęć do uczenia się. - dodaje.
Wywiad z dr Mirosławem Dąbrowskim opublikowany zostanie w majowym numerze miesięcznika "Dyrektor Szkoły".
Dyrektor Szkoły. Miesięcznik Kierowniczej Kadry Oświatowej - PRENUMERTA ROCZNA>>