Gdy dyrektor uporał się już z nowymi dla niego zagadnieniami, napotykał rafy w sferze, którą – wydawałoby się – dobrze zna, czyli w prawie oświatowym. Toczył się bowiem gorący spór interpretacyjny dotyczący stosowania przepisów. Ministerstwo Edukacji Narodowej w formie komunikatów na swojej stronie internetowej, listów wysyłanych via kuratoria oświaty bądź e-maili kierowało do dyrektorów szkół i przedszkoli, rodziców oraz samorządów terytorialnych informacje, że np. w czasie strajku placówki oświatowe winny być otwarte. Interpretacja ta w oczywisty sposób zderzała się z wymogiem zapewnienia przez dyrektora bezpieczeństwa uczniów i wychowanków, zwłaszcza gdy do protestu przystąpiła zdecydowana większość kadry oświatowej czy wręcz wszyscy pracownicy.

 

 

Przepisy nie pomogły

Szukając analogii, można odwołać się do mającego miejsce kilka miesięcy wcześniej strajku pracowników polskiej linii lotniczej, kiedy to i właściwe ministerstwo, i pasażerowie mieli świadomość, że samoloty bez pilotów oraz personelu pokładowego po prostu nie polecą. A czy szkoły bez nauczycieli i pracowników obsługi oraz administracji mogą wykonywać swoją pracę?

 

Inny przykład interpretacyjnej rozbieżności to e-mail ministerialnego Zespołu SIO instruujący, aby dyrektorzy odnotowywali w systemie informacji oświatowej nieobecność strajkujących nauczycieli ze wskazaniem strajku jako powodu. W interpretacji prawników związków zawodowych i samorządów terytorialnych działanie takie byłoby niezgodne z aktami prawnymi regulującymi funkcjonowanie SIO, mogłoby też naruszać ustawy i rozporządzenia dotyczące rozwiązywania sporów zbiorowych oraz RODO. Wielu dyrektorów potraktowało więc resortową interpretację jako „prawo powielaczowe”, którym do czasu ukazania się jasnej wykładni prawnej nie może się kierować.

 

 

 

Kolejna kwestia dotyczyła pensji za okres protestu. Zgodnie z prawem pracy za czas strajku wynagrodzenie nie przysługuje, jednak wiele gmin i powiatów podjęło decyzję o niezmniejszaniu budżetów placówek oświatowych, zostawiając do decyzji dyrektorów, jak zaoszczędzone środki finansowe spożytkować – np. na zwiększone dodatki motywacyjne czy nagrody. Decyzja „płacenia za strajk”, splatająca dylematy prawne z moralnymi, była jednym z najtrudniejszych dyrektorskich zadań.

 

I wreszcie egzaminy – tu kłopotem stały się zespoły nadzorujące oraz klasyfikacja uczniów. Na braki obsady w komisjach egzaminacyjnych ministerstwo odpowiedziało dwoma „szybkimi” rozporządzeniami, które umożliwiły powoływanie do zespołów każdego, kto posiada kwalifikacje wymagane do zajmowania stanowiska nauczyciela. A w obliczu problemu z klasyfikacją Sejm przyjął błyskawiczną nowelizację oświatowych ustaw.

 

Pełną treść artykułu przeczytać można w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 6/2019>>