W oświadczeniu ws. planowanych skutków reformy edukacji w Częstochowie wiceprezydent skonfrontował dotyczące tego miasta wyliczenia minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej do informacji przedstawianych przez dyrektorów tamtejszych gimnazjów.
14 listopada podczas wizyty w Częstochowie minister edukacji mówiła m.in., że jedna z najważniejszych obaw związanych z reformą - dotycząca utraty pracy przez nauczycieli - jest nieuzasadniona. W ślad za projektowanym nowym prawem oświatowym powstanie 5 tys. nowych miejsc pracy, np. w samej Częstochowie 39 dodatkowych etatów – zapowiedziała.
"Przykład Częstochowy pokazuje, że Częstochowa ma już gotową zmianę – pokazaliśmy, jak ta zmiana może się dokonać; że będzie potrzeba 39 dodatkowych miejsc pracy, i że dzięki temu, że sześciolatek będzie w subwencji i została zaplanowana waloryzacja, budżet po stronie subwencji oświatowej w wypadku Częstochowy będzie wyższy o ponad 11 mln" – wyliczała wówczas Zalewska.
Wiceprezydent Częstochowy powiedział natomiast, że już z danych przekazanych 21 września br. przez dyrektorów tamtejszych 22 gimnazjów wynikało, że utratą pracy w pierwszym roku wygaszania gimnazjów (od 1 września 2017 r.) zagrożonych jest 196 nauczycieli gimnazjów w tym mieście.
"To rezultat potencjalnej redukcji etatów o ponad 176, jako skutek zmniejszenia się łącznej liczby oddziałów/klas gimnazjalnych ze 198 w roku szkolnym 2016/2017 - do 128 w roku 2017/2018" - wskazał Stefaniak.
Wiceprezydent podkreślił, że wobec danych przekazanych przez minister Zalewską 14 listopada, a następnie wyliczeń MEN prezentowanych w mediach oraz w Sejmie, 24 listopada dyrektorzy miejskich gimnazjów "ponownie pisemnie stwierdzili, iż przy braku naboru do pierwszych klas gimnazjalnych będą zmuszeni ograniczać liczbę etatów dotychczas zatrudnionych w gimnazjach nauczycieli".
Dyrektorzy częstochowskich gimnazjów oświadczyli też, że nie przekazywali MEN ani Śląskiemu Kuratorium Oświaty w Katowicach żadnych pism, dokumentów i analiz, z których wynikałaby potrzeba zatrudniania nowych nauczycieli.
Nawiązując do wyjaśnień rzeczniczki MEN Anny Ostrowskiej, przywołanych m.in. w jednym z częstochowskich tygodników, Stefaniak wskazał, że prognozę ministerstwa dotyczącą Częstochowy oparto na informacjach pozyskanych z Systemu Informacji Oświatowej (SIO).
"Pani rzecznik twierdzi, że większe zapotrzebowanie na etaty nauczycielskie będzie konsekwencją mniejszej liczebności klas w szkołach podstawowych niż gimnazjalnych, a więc powstanie klas VII, a następnie także VIII w miejsce I i II klasy gimnazjum, doprowadzi do zwiększenia się ogólnej liczby oddziałów w częstochowskich szkołach, a tym samym większego zapotrzebowania na etaty nauczycielskie” - napisał wiceprezydent Częstochowy.
"Według naszej oceny jest to niestety tylko wyliczenie >, wynikające z wybiórczego i literalnego odwzorowania danych z SIO, niepoparte analizą, która brałaby pod uwagę realia organizacyjne miejskiej sieci edukacyjnej, siatkę godzin i pensum nauczycielskie w poszczególnych szkołach" - podkreślił Stefaniak.
Wskazał, że istotne są tu m.in. kwestie niepełnych etatów nauczycielskich w szkołach podstawowych, dopełniania etatów przez nauczycieli w różnych szkołach, posiadania kwalifikacji do nauczania w szkole danego typu czy obecnego podziału na grupy na lekcjach języka obcego i wychowania fizycznego w szkołach gimnazjalnych.
"Reasumując, na chwilę obecną, po reformie edukacji w proponowanym kształcie, pewne są redukcje etatów gimnazjalnych; niepewne i ograniczone – możliwości zagospodarowania większej liczby zwalnianych nauczycieli w szkołach podstawowych" - skonkludował samorządowiec.
Wiceprezydent Częstochowy zapewnił jednocześnie, że władzom samorządowym miasta zależy na rozwiązaniach dobrych dla całego środowiska szkolnego – uczniów, rodziców i nauczycieli. Podkreślił, że nie chodzi o niechęć do projektów usprawniania i modernizowania polskiej szkoły, które administracja rządowa ma prawo planować i realizować. "Jednak nasza ocena zasadności proponowanych obecnie zmian, zakresu kierunku reformy edukacji oraz tempa jej wprowadzania - nie może być pozytywna" - zaznaczył.
"Wynika to zarówno z danych liczbowych posiadanych przez miasto, przewidywanych kosztów reformy, które będzie musiała ponieść strona samorządowa, jak i odmiennej od twórców projektu reformy oceny efektów dotychczasowej pracy szkół gimnazjalnych, za którymi przemawiają m.in. międzynarodowe badania jakości kształcenia polskich gimnazjalistów" - wyjaśnił Stefaniak.
Podkreślając, że taka ocena jest zgodna z opiniami wielu innych samorządów, zadeklarował, że w przypadku wejścia w życie reformy systemu oświaty, władze miasta "będą robić wszystko, aby minimalizować niedogodności organizacyjne oraz społeczne konsekwencje z nią związane". Podkreślił też, że dialog między stroną rządową a samorządową "dla dobra polskiej edukacji jest niezbędny".
"Jego elementem powinna być uczciwa ocena obecnej i przyszłej edukacyjnej rzeczywistości, oparta na faktach, a nie interpretowana zgodnie z aktualnym politycznym zapotrzebowaniem" - zastrzegł samorządowiec.
W ub. tygodniu Sejm przeprowadził pierwsze czytanie projektów ustaw zmieniających strukturę szkół w Polsce. Chodzi o dwa projekty ustaw: Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe. Zgodnie z nimi w miejsce obecnie istniejących typów szkół mają się pojawić: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby się rozpocząć od roku szkolnego 2017/2018. (PAP)
Nauczyciele po reformie: najpierw stan nieczynny, potem rozwiązanie umowy>>