Zasadniczo, ustawa antykryzysowa pozwalała na to, by pracodawcy zawierali nieograniczoną liczbę umów o pracę na czas określony, ale łączny okres trwania tych umów nie mógł być dłuższy niż 24 miesiące. Problemy pojawiły się jednak z umowami terminowymi, które zawierane były przed wejściem w życie ustawy na dłuższe niż dwuletnie okresy.

W sprawie, którą zajął się SN chodziło o pracownicę zatrudnioną na 5-letnią umowę na czas określony zawartą zanim jeszcze zaczęła obowiązywać ustawa z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców. Zgodnie z nią, maksymalny okres zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony, wynoszący 24 miesiące, należy liczyć od dnia wejścia jej w życie – czyli od 22 sierpnia 2009 r.
 
Pracodawca obawiając się przekształcenia umowy terminowej w umowę na czas nieokreślony zwolnił pracownicę gdy zaczęła obowiązywać ustawa antykryzysowa. Tymczasem okazało się, że pracownica jest w ciąży i umowa z mocy prawa przedłużyła się do dnia porodu. Pracodawca poinformował ją o tym fakcie i przekazał jej świadectwo pracy. Nie podał natomiast podstawy zwolnienia z pracy, pracownica nie wiedziała więc, czy zwolniono ją dyscyplinarnie bez zachowania okresu wypowiedzenia (art. 52 kodeksu pracy), czy z przyczyn niezawinionych, np. długotrwałej niezdolności do pracy, czy też jej stosunek pracy uległ rozwiązaniu.
 
Poszła więc do sądu. Ten w I i II instancji uznał, że doszło do rozwiązania umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia i zasądził na rzecz pracownicy odszkodowanie. Sąd stwierdziły, że pracodawca nie tylko złamał przepisy o rozwiązaniu umów o pracę bez wypowiedzenia, bo nie podał przyczyny rozwiązania stosunku pracy, ale także naruszył przepisy o ochronie rodzicielstwa.
Spółka, nie dała za wygraną i złożyła skargę kasacyjną do SN, który ją jednak oddalił. Pracodawca w skardze zwracał uwagę na problem od kiedy należy liczyć 24-miesięczny termin, na jaki można było zawierać umowy na czas określony. SN wskazał, że termin ten należy liczyć tylko od daty wejścia w życie tej ustawy, czyli od 22 sierpnia 2009 r. W tym wypadku należało też przyjąć, że pracodawca rozwiązał umowę o pracę w trybie dyscyplinarnym, a zatem spółka naruszyła przepisy o wypowiadaniu umów.
 
SN nie zajął się natomiast kluczowym zagadnieniem: jak traktować umowy zawarte pod rządami tej ustawy na okres dłuższy niż 24-miesiące. W sprawie problem ten nie pojawił się, ponieważ pracodawca bezprawnie rozwiązał umowę przed upływem 24-miesięcznego okresu wynikającego z ustawy antykryzysowej. (III PZP 6/11).
 
Agnieszka Rosa