Wejście w życie uchwalonej przez Sejm nowelizacji oznaczać będzie katastrofę - przekonywali związkowcy w petycji.

Delegacje Solidarności przez kilka godzin - od rana do wczesnego popołudnia – stukały do drzwi biur senatorskich Platformy w regionie. W pismach, które tam zanosili, zwracają uwagę m.in. na specyfikę gospodarczą regionu, trudną sytuację na rynku pracy i wysoki poziom bezrobocia zarówno wśród osób, które ukończyły 50 lat, jak i przedstawicieli pokolenia, które dopiero usiłuje wejść na rynek pracy.

„Jako reprezentanci obywateli powinniście dbać o ich dobro bez względu na doraźne interesy i instrukcje partyjne. Senator, który zapomina, skąd i po co przychodzi, który myli priorytety i działa wbrew wyborcom, zostanie przez wyborców odrzucony" - napisali związkowcy i zapowiedzieli, że będą patrzeć senatorom na ręce w sprawie tej ustawy.

Tylko dwoje z ośmiu odwiedzonych parlamentarzystów było obecnych w swoich biurach. W Tarnowskich Górach ze związkowcami spotkała się Maria Pańczyk-Pozdziej. „Pani senator wysłuchała naszych uwag. Stwierdziła, że obawy, o których głośno mówimy, wydają się być w dużej części uzasadnione. Obiecała, że przedstawi nasze argumenty w Senacie. Przyznała, że choć zmiany w systemie emerytalnym są potrzebne, to nie można ich wprowadzać +na chybcika+, że wymagają dłuższych i głębszych konsultacji społecznych” - relacjonował Jan Jelonek z tarnogórskiej Solidarności.

„Nie zadeklarowała, czy będzie głosować za odrzuceniem ustawy, ale cieszy nas, że jako senator prezentuje własne zdanie, a nie wygłasza prorządowe formułki” – dodał.

Obecny w swoim biurze w Jaworznie był też senator Bogusław Śmigielski. „Pan senator z kolei recytował identyczne formułki, jak posłowie PO przed głosowaniem nad ustawą emerytalną. Mam wrażenie, że i senator, i posłowie korzystali z tej samej ściągi. Nie mamy wątpliwości, jak senator zagłosuje w Senacie, ale mamy nadzieje, że wyborcy to zapamiętają” – powiedziała Malwina Siewiorek z biura terenowego śląsko-dąbrowskiej „S” w Jaworznie.

W Katowicach delegacja związkowa odwiedziła biuro senatora Leszka Piechoty, ale ten parlamentarzysta był nieobecny. Dyrektorka biura tłumaczyła, że senator pojechał na bardzo ważne spotkanie, a potem jedzie do Warszawy. Związkowcy nie zastali w biurach także Elżbiety Bieńkowskiej, Zbigniewa Meresa i Adama Zdziebły. Nieobecni byli też senatorowie Andrzej Misiołek i Antoni Motyczka.

„Niestety, podobnie jak w przypadku odwiedzin biur poselskich, po raz kolejny okazało się, że wyborcom niezwykle trudno zastać parlamentarzystów na dyżurach. Mam nadzieję, że wyborcy zapamiętają, jak posłowie i senatorowie podchodzą do swoich obowiązków, a my będziemy o tym ludziom głośno przypominać” - skomentował Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Uchwalona 11 maja nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przewiduje, że od 2013 r. wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku. Tym samym mężczyźni osiągną docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety - w 2040 r. Nowe regulacje przewidują też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę.

Zgodnie z regulaminem Senatu izba ta może odrzucić ustawę w całości; wówczas przekazywana jest ona Sejmowi z zaznaczeniem, iż Senat nie wyraża zgody na daną ustawę. Ostateczna decyzja co do kształtu ustawy należy do Sejmu, który może bezwzględną większością głosów odrzucić proponowane poprawki lub uchwałę Senatu odrzucającą ustawę w całości. (PAP)

kon/ agy/ son/ jbr/