Rośnie liczba bezrobotnych z dyplomami
\

Według MPiPS, w ostatnich miesiącach liczba zarejestrowanych legitymujących się wyższym wykształceniem wahała się pomiędzy 210 tysięcy a 230 tysięcy, co oznacza, że pozostaje na niespotykanym w polskiej historii wysokim poziomie.

Jak wynika ze wskaźników bezrobocia opracowanych wg metodologii BAEL: w I kwartale 2012 roku największe bezrobocie dotykało osób z wykształceniem gimnazjalnym i niższym – 20,7 proc., podczas gdy w przypadku osób z wykształceniem wyższym było to 5,4 proc. Dla porównania: w I kwartale 2002 roku te wskaźniki wynosiły odpowiednio: 26,5 proc. (wykształcenie podstawowe i niepełne podstawowe) oraz 6,8 proc. (wyższe). W I kwartale 2012 roku stopa bezrobocia absolwentów z wyższym wykształceniem (21,3 proc. wg BAEL) była wyraźnie niższa niż osób z dyplomami na jakimkolwiek innym poziomie kształcenia – czy to zasadniczym zawodowym (51,3 proc.), średnim ogólnokształcącym (44,4 proc.), czy też policealnym i średnim zawodowym (40,7 proc.). Problem można więc dostrzec raczej w wysokim wskaźniku bezrobocia młodych ludzi w ogóle, niż tym, że magistrzy i inżynierowie mają większe trudności niż dotąd w poszukiwaniu pracy. Przypomnijmy, że stopa bezrobocia w grupie wiekowej 15-24 lata wynosiła w I kwartale 2012 roku 27,8 proc. szybko rośnie liczba wykształconych Polaków. W 2002 roku GUS szacował ich udział w populacji w wieku 13 lat i więcej na 9,9 proc., a w 2011 roku było ich już 17,5 proc. (w grupie aktywnych zawodowo odsetek ten zwiększył się z 16 proc. do 27 proc.). W ubiegłym roku przybyło ich 400 tysięcy, łączna ich liczba wynosi już ponad 5 milionów, czyli podwoiła się w ciągu dekady. Wielu ekspertów uważa, że zły system edukacji i kształcenia wyższego „produkuje” nadwyżkę humanistów oraz pedagogów i odpowiada za niedobór inżynierów, których potrzebuje nasza gospodarka. Na niedopasowanie profilu kształcenia młodzieży i gospodarki wpływ ma jeszcze jeden ważny element: nieprzewidywalność. Żyjemy w czasach nieustających rewolucji technologicznych i rynkowych (globalizacja), więc prognozowanie tego, które działy gospodarki i branże będą się rozwijać oraz jakich specjalistów będzie nam potrzeba za 5, 10 czy 15 lat, jest niesłychanie trudne.

Opracowanie: Weronika Adamczyk

Źródło: www.bezrobocie.org.pl, stan z dnia 20 sierpnia 2012 r.

Data publikacji: 20 sierpnia 2012 r.