Podczas czwartkowego wystąpienia na XIV Europejskim Forum Bankowo-Ubezpieczeniowym, Belka, w ramach wykładu pt. "25 lat transformacji: sukcesy, wnioski i rekomendację na przyszłość", zaprezentował swoje poglądy na najważniejsze problemy polskiej gospodarki.

Prezes NBP odtwarzał m.in. dwie "narracje" mówienia o polskich przemianach i aktualnych potrzebach polskiej gospodarki. Według jednej z narracji, trzeba wycofać państwo z gospodarki tam, gdzie jest ono nieefektywne i generalnie zmniejszyć zaangażowanie państwa. "To jest narracja uboga i w niektórych sytuacjach fałszywa, a w Polsce tym bardziej fałszywa" - mówił Belka.

Według drugiej narracji, mówił, trzeba państwo usprawnić, usunąć bariery dla przedsiębiorczości i uelastycznić rynek pracy. Belka przyznał, że z tą narracją zgadza się w 70 procentach, choć też z nią polemizował.

Według prezesa w Polsce kuleje zwłaszcza implementacja prawa. Jednocześnie jednak polskie państwo należy do najtańszych w Europie, a "państwo tanie to państwo dziadowskie". "Jak słyszę tanie państwo, nóż mi się w kieszeni otwiera" - powiedział Belka.

Przekonywał jednocześnie, że Polska jest jednym z najlepszych krajów do inwestowania. "Jak ktoś mówi, że poprawa klimatu dla przedsiębiorczości jest w Polsce największym problemem, to ja się z tym po prostu nie zgadzam" - mówił prezes NBP.

Zdaniem Belki nie trzeba też uelastyczniać rynku pracy, bo rynek ten jest jednym z najbardziej elastycznych w Europie. Właśnie dzięki elastyczności rynku pracy przetrwaliśmy, zdaniem Belki, kryzys lat 2008-09 bez gwałtownego wzrostu bezrobocia.

Tym niemniej, przyznał, w Polsce nastąpiło wypaczenie idei elastycznego rynku pracy. Dał przykład firmy zewnętrznej, która zapewnia serwis sprzątający w gmachu NBP, w której zatrudnione panie prowadzą jednoosobową działalności gospodarczą. Dodał, że zapewne nie dlatego, że są tak przedsiębiorcze, ale dlatego, że ich pracodawca chce unikać płacenia składek.

"Trzeba utrzymać elastyczne formy zatrudnienia, ale bez przywilejów fiskalnego i składkowego" - ocenił. Zdaniem prezesa NBP, od wszystkich form zatrudnienia należałoby płacić składki, choć jednocześnie powinna istnieć możliwość zatrudnienia na różny okres.

Kwestia nowoczesnego rynku pracy to jeden z elementów, który zdaniem Belki, może polskiej gospodarce zapewnić dobrą przyszłość po 25 latach przemian. Pozostałe dwa elementy to gospodarka odporna na szoki gospodarcze oraz inwestowanie w przyszłość.

Gospodarka odporna na sytuacje kryzysowe będzie wtedy, mówił, gdy będzie mieć "przestrzeń budżetową", pozwalającą na zwiększanie deficytu w warunkach recesji, gdy dochody z podatków będą spadać. Inny sposób łagodzenia ewentualnych wstrząsów gospodarczych to, zdaniem Belki, inwestowanie w rynek mieszkań na wynajem.

Z kolei najlepsza forma inwestowania w przyszłość to produktywne wykorzystywanie budżetowych oszczędności.

Prezes NBP mówił też o perspektywach wejścia do strefy euro. Przyznał, że to, kiedy do niej wejdziemy bardziej będzie zależało od stanu samej strefy euro, niż od stanu polskiej gospodarki. "To nie my mamy w sobie słabość, tylko strefa euro nie jest zbyt apetyczna, by się do niej śpieszyć" - powiedział.

Był też przez uczestników Europejskiego Forum pytany o likwidacje OFE. Sam Belka przedstawił się jako zwolennik ich likwidacji. Gdyby nie likwidacja OFE, zaznaczył, dziś mielibyśmy być może do czynienia z zapaścią gospodarczą. "Społeczeństwo jako całość nie może zaoszczędzić na emerytury, może tylko zainwestować w emerytury przyszłego pokolenia" - powiedział prezes NBP. A w OFE "sposób wykorzystania naszych oszczędności był zły".

Przyznał jednocześnie, że likwidacja OFE "to był wielki wysiłek Jacka Rostowskiego, który być może spowodował, że Bronisław Komorowski przegrał wybory". W opinii prezesa NBP bowiem te 18 proc. społeczeństwa, które zdecydowało się mimo wszystko pozostać w OFE, "prawdopodobnie zagłosowało przeciw elitom". (PAP)