Funkcjonariusze Centralnego Ośrodka Szkolenia SW w Kaliszu sugerowali związek rozkazów personalnych delegujących ich do pełnienia służby w innych jednostkach SW z ich działalnością związkową. Byli oni bowiem zaangażowani m.in. w ujawnienie nieprawidłowości w funkcjonowaniu Zakładu Technologii Informatycznych i Edukacyjnych COSSW. W 2018 r. zwrócili się do pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich. Złożyli także do sądu pozew o dyskryminację w miejscu zatrudnienia. Ten uwzględnił powództwo. Wyrok jest nieprawomocny.

 


Czytaj też: SN: Nadgodziny w domu trzeba udowodnić lub uzgodnić z szefem >>>>

Nadużycia przy delegowaniu pracowników

Według Rzecznika Praw Obywatelskich, wyrok sądu w Kaliszu ma precedensowe znaczenie. RPO zwraca uwagę na wskazanie kryterium sygnalizowania przez pracownika nieprawidłowości jako przesłanki dyskryminacji.  W ocenie sądu, wśród przesłanek dyskryminacji mieści się także kryterium w postaci sygnalizowania przez pracownika nieprawidłowości dostrzeżonych w pracy.

W systemie prawnym brak jest jednoznacznych uregulowań  o ochronie prawnej tzw. „sygnalistów”. Przepisy formacji mundurowych nie zawierają żadnych takich zapisów. Są zaś tak skonstruowane, że funkcjonariuszowi będącemu „sygnalistą” można realnie „dokuczyć” poprzez m.in. zastosowanie takich niedookreślonych przesłanek jak „ważne przyczyny” „gwarancja rękojmi”, „interes służby” czy „ważny interes służby”.
 RPO wskazuje również na nadużycia prawa do czasowego delegowania pracownika do miejsca pracy znacznie oddalonego od dotychczasowego. W ocenie sądu Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz COSSW nie wykazały, że potrzeby służby były na tyle istotne, by uzasadniały delegowanie powodów jako funkcjonariuszy w stopniach oficerskich, o wieloletnim doświadczeniu w roli wykładowców COSSW, zamieszkujących w miejscu odległym o kilkaset kilometrów od miejsc ich planowanego czasowego przeniesienia.

Jedynym uzasadnieniem sięgnięcia po takie zasoby kadrowe SW, jak powodowie, na maksymalny okres 6 miesięcy, w tym samym dla wszystkich czasie i w trybie wręcz natychmiastowego wykonania rozkazu, byłaby sytuacja nadzwyczajna, alarmowa, rodząca konieczność pilnego, nagłego, a przy tym długotrwałego uzupełnienia niedoborów kadrowych w tych jednostkach SW, do których ich kierowano. A taka sytuacja – jak wynika z dowodów - nie miała miejsca.

 


Rzecznik pyta Ministra Sprawiedliwości

RPO zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości ws. delegowanych pracowników SW, podkreślając, że mogło tu dojść do nadużycia. - Wskazuje na to bliski związek (również czasowy) pomiędzy sygnalizowaniem nieprawidłowości a działaniem, polegającym na delegowaniu funkcjonariuszy do miejscowości odległej od dotychczasowego miejsca pełnienia służby - a tym samym faktycznego uniemożliwienia wykonywania działalności związkowej - zwrócił uwagę rzecznik.

Jego zdaniem rzetelne wykonywanie działalności związkowej w obiekcie oddalonym o ponad 100 km od dotychczasowej jednostki wydaje się mało prawdopodobne, nieekonomiczne i może stanowić utrudnienie wykonywania działalności związkowej. Tym samym nieuwzględnienie interesu związku zawodowego przy podejmowaniu decyzji o delegowaniu czasowym (w tym w szczególności wobec przedstawiciela związku zawodowego objętego ochroną prawną) może budzić wątpliwości z punktu widzenia ustawy o związkach zawodowych.   

Rzecznik zwraca uwagę, że Dyrektor Generalny SW, wydając rozkaz o delegowaniu funkcjonariusza podlegającego ochronie w trybie art. 70 ust. 1 ustawy o SW, powinien rozważyć zarówno „ważne potrzeby służby”, „interes funkcjonariusza”, jak również „interes związku zawodowego”. - Nie każda realna lub potencjalna potrzeba służby uzasadnia delegowanie funkcjonariusza do czasowego pełnienia służby w innej jednostce organizacyjnej - wskazał RPO.