Na czele komitetu stanął przewodniczący OPZZ Jan Guz, a w składzie jest także m.in. prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Zdaniem Guza, obecny system emerytalny jest „niesprawiedliwy społecznie". „Osoby, które przepracowały 40 lat, płaciły składkę ZUS, przeżywają „wypalenie zawodowe” nie mają prawa skorzystania z wcześniejszego przejścia na emeryturę" - argumentował w rozmowie.
Jak wyjaśnił, obywatelski projekt zakłada, że możliwość do przejścia na wcześniejszą emeryturę miałyby kobiety po 35 latach pracy, a mężczyźni po 40 latach pracy.
Broniarz zwrócił z kolei uwagę, że nauczyciele w osobnej ustawie otrzymali prawo do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, ale ustawa ta wygasa w 2032 roku. Podkreślił, że istotą projektu obywatelskiego jest zasada, że „decyzję podejmuje sam zainteresowany".
Szmajdziński zapowiedział, że w najbliższym czasie marszałek Sejmu wyda postanowienie zezwalające komitetowi na zbiórkę podpisów pod projektem. Wówczas - dodał - w ciągu trzech miesięcy komitet musi zebrać pod projektem nie mniej niż 100 tys. podpisów, aby mógł on być rozpatrzony w Sejmie.
W ocenie Szmajdzińskiego dobrze, że projekt obywatelski pojawił się właśnie w tym momencie, ponieważ - jak mówił – „będzie to mobilizacją dla rządu, aby zdecydował co sam chce w tych sprawach zrobić i zaproponować".

Obecnie prawo do emerytury mają osoby, które ukończyły 60 lat (kobieta) albo 65 lat (mężczyzna). Składki na ubezpieczenie emerytalne przekazywane są do ZUS (12,2 proc. pensji) oraz do Otwartych Funduszy Emerytalnych (7,3 proc. pensji).
Na emeryturze każdy otrzyma takie świadczenie, jakie sobie wypracował, plus ewentualne zyski z OFE. Emerytura minimalna przysługuje każdemu, kto nie wypracował nawet najniższego świadczenia, ale przepracował i odprowadzał składki emerytalno-rentowe przez co najmniej 20 lat (kobieta) lub 25 lat (mężczyzna).
Na wcześniejszą emeryturę, po spełnieniu określonych warunków, mogą przechodzić m.in. nauczyciele czy górnicy.
W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej trwają m.in. prace nad przepisami ograniczającymi z 7,4 proc. do 4,3 proc. składkę przekazywaną do OFE. Część, która nie trafiłaby do funduszy otrzymałby ZUS; mówiło się także o wydłużeniu wieku emerytalnego.