Czy można więc wierzyć w to, co piszą w swoich dokumentach aplikacyjnych osoby poszukujące pracy? Co najczęściej próbują ukryć kandydaci?

Kłam jak z… CV

Bardzo dobra znajomość języków obcych, świetna obsługa programów komputerowych, prawo jazdy, przebyte dodatkowe kursy – to umiejętności, na temat których najczęściej kłamią w CV kandydaci – podaje raport „Kłamstwa w CV na polskim rynku pracy” (IBBC Group, 2015 r.). Z raportu wynika również, że ponad 58 proc. kandydatów kłamie na temat okresów zatrudnienia w poprzednich firmach, a 54 proc. osób podkolorowuje zakres swoich obowiązków. Natomiast prawie 30 proc. kandydatów nie podaje prawdziwych informacji o zajmowanych wcześniej stanowiskach.  

Zobacz: Ekspert HR: w CV Polacy bardzo często przypisują sobie nie swoje kompetencje czy sukcesy

Wiele osób w swoich dokumentach nie kłamie wprost, a jedynie ukrywa lub pomija pewne fakty, uważając to za mniejsze zło. – Kandydaci stosują wtedy pewne triki i zabiegi, którymi może i jednoznacznie nie oszukują, ale też nie do końca prezentują prawdziwy obraz sytuacji. Najczęściej na przykład nie wpisują konkretnych dat zatrudnienia w danej firmie i podają w tej kwestii jedynie ogólnikowe czy nawet roczne czasookresy. Na pierwszy rzut oka wydłuża to czas pracy kandydata u poprzedniego pracodawcy, jednak wprawnemu rekruterowi daje sygnał, że warto dopytać i doprecyzować ten fakt – mówi Agnieszka Szczypińska z Agencji Pracy GP People. – Inny popularny chwyt to wpisywanie w rubryce dotyczącej edukacji wszystkich rozpoczętych uczelni, szkoleń i kursów, bez określania tego, czy zostały one zrealizowane i zakończone pozytywną oceną, uzyskaniem oficjalnego tytułu czy certyfikatu. Często też kandydaci przypisują sobie różnego rodzaju zasługi czy projekty z poprzedniej pracy, w realizacji których wcale nie uczestniczyli – dodaje.

Rzeczywistość kontra aplikacja

Nawet drobne kłamstewko w życiorysie pracownika może oznaczać dla firmy poważne konsekwencje, w tym także te finansowe. Ankietowanym przedsiębiorcom trudno było jednak określić, na jakie konkretnie straty może narazić firmę osoba, która wprowadziła ich w błąd swoim CV. Prawie 60 proc. z firm nie umiało wycenić poniesionej w ten sposób szkody, ponad 25 proc. oszacowało ją na mniej niż 50 tys. zł w skali roku, straty rzędu 50-100 tys. zł wskazało 10,7 proc. ankietowanych, a kwotę powyżej 100 tys. zł – jedynie 4,1 proc. – Niestety nadal większość przedsiębiorców samodzielnie przeprowadza wiele rozmów kwalifikacyjnych, często robiąc to bardzo powierzchownie i wierząc we wszystkie informacje przedstawione przez kandydata. Nie jest to dobre podejście, ponieważ chcąc zatrudnić profesjonalistę i być pewnym jego umiejętności, kwalifikacji oraz doświadczenia, podczas rekrutacji powinniśmy zawsze kierować się zasadą ograniczonego zaufania i przynajmniej wybiórczo sprawdzać, czy dane przedstawiane przez potencjalnego pracownika są zgodne z rzeczywistością – mówi Agnieszka Szczypińska.

Czytaj: Nie wpadnij w pułapkę własnego CV

Przeprowadzenie całego procesu rekrutacyjnego lub tylko zbadanie pewnego zawodowego kontekstu kandydata można zlecić firmie zewnętrznej i wyszkolonym rekruterom, którzy sprawnie „prześwietlą” przyszłego pracownika i nierzadko dostarczą takich informacji, których nie zawarł on w dokumentach. Pracodawca może także sam zweryfikować, czy kandydat nie kłamie. Najlepiej wówczas zadzwonić do byłego pracodawcy, poprosić o referencje, poszukać w internecie informacji na temat danej osoby i przejrzeć jej profile w mediach społecznościowych. Takie przeszpiegi to najlepszy sposób, aby sprawdzić, czy dostarczona do nas aplikacja pokrywa się z rzeczywistością i czy dany kandydat jest na tyle godny zaufania, aby włączyć go do zespołu i powierzyć mu firmowe tajemnice. 

Źródło: GP People