Profesor Chazan jako lekarz mógłby odmówić wykonania aborcji i nie musiałby wskazywać innego lekarza lub szpitala. Ale jako dyrektor szpitala musiałby takiej informacji udzielić. I nic nie pomogłoby przedstawiane w licznych wywiadach tłumaczenie, że on nie zna takich lekarzy, ani takich placówek medycznych. Jeśli rzeczywiście nie zna, to musiałby wyznaczyć kogoś z personelu kierowanego przez siebie szpitala, by takie informacje posiadał i przekazywał je zainteresowanym pacjentom. 

Gdyby więc postulat profesora Chazana, popierany przez część środowiska lekarskiego i Naczelną Radę Lekarską, został zrealizowany, to korzystanie z klauzuli sumienia byłoby tylko częściowo łatwiejsze. W praktyce osoby o poglądach zbliżonych do profesora Chazana miałyby poważny problem przy ubieganiu i się o stanowiska kierownicze w placówkach finansowanych z funduszy publicznych.

Bo jego inny postulat, by niektóre szpitale ginekologiczno-położnicze mogły wyłączyć ze swego kontraktu z NFZ zabiegi przerywania ciąży, raczej nie zyska społecznej akceptacji. Wydaje się też, że ewentualne dopuszczenie takiej możliwości przez prawo nadawałoby się do zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj całość www.lex.pl