Główny problem w dostępie do konsultacji ginekologicznych finansowanych z NFZ to długi czas oczekiwania. Okazuje się, że  w jednej czwartej przychodni, do których dzwoniły ankieterki, przekraczał on 4 tygodnie. W niektórych wyznaczano termin za rok lub za siedem miesięcy. Tymczasem na wizytę prywatną można było się dostać już następnego dnia.

Czytaj: Śląskie: potrzebna poprawa opieki w ciąży i podczas porodu>>>

W większości placówek nie istniały też żadne zasady dotyczące przyjmowania kobiet w ciąży. Wprowadzano także w błąd w kwestii ubezpieczenia, wymagając ich od kobiet, mimo że zgodnie z przepisami ciężarne są pod specjalną ochroną i niezależnie od tego, czy płacą składkę czy nie, mogą korzystać z bezpłatnej opieki zdrowotnej.

Cały artykuł www.gazetaprawna.pl