Ma to dobre i złe strony. Zapewnia stabilność i spokój tym, którzy mają już podpisane umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale jednocześnie blokuje wejście na rynek świadczeń finansowanych ze środków publicznych nowym podmiotom. Takie postępowanie ogranicza więc konkurencję.

Czytaj: Małopolska: szpitale podpisują kontrakty z NFZ >>>

Niepodpisywanie umów eksperci tłumaczą między innymi sytuacją polityczną.
- To, że resort zdrowia zdecydował się przedłużać umowy, wynika z bałaganu na rynku medycznym i z sytuacji politycznej. W tym roku są wybory samorządowe, za rok parlamentarne i rząd chce sobie zapewnić względny spokój – mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych, cytowany w Rzeczpospolitej.-  Wiadomo bowiem, że gdy jesienią trwa konkurs w NFZ, o spokój jest trudniej. Przegrane lecznice odwołują się od wyników konkursu, a pacjenci protestują.

Cały artykuł www.rp.pl