Rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska podała w środowym (3 grudnia 2014) komunikacie, że w sprawie "nie dopatrzono się znamion występków". "W szczególności trudno zarzucić zaniechanie wykonania obowiązków przez osoby do tego zobowiązane lub oprzeć się na jednoznacznym określeniu, iż wykonano je nienależycie, jak i również trudno przypisać niedopełnienie obowiązków urzędnikom” – czytamy w komunikacie.

Śledztwo było prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień przez urzędników wdrażających zintegrowany system informatyczny do zarządzania i monitoringu satelitarnego w Małopolsce oraz wojewódzkiego planu działania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego w okresie od 2010 do 2012 roku.

Czytaj: Małopolskie: śledztwo ws. wprowadzenia nowego systemu ratownictwa medycznego >>>

W postępowaniu śledczy ustalili, że w małopolskich prokuraturach nie były prowadzone żadne postępowania dotyczące zgonów, spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub narażenia na utratę życia lub zdrowia, które nastąpiły w wyniku zbyt długiego oczekiwania na nawiązanie kontaktu z właściwą dyspozytornią.

Śledczy uznali, że głównym problemem sprawnego funkcjonowania nowego systemu, zgłaszanym przez przedstawicieli sądeckiego pogotowia ratunkowego oraz pogotowia ratunkowego szpitala w Zakopanem jest brak zasięgu GPS, uniemożliwiający jego pracę. We wszystkich kontrolowanych zespołach ratowniczych śledczy ustalili przypadki przekroczenia ustawowego czasu dotarcia na miejsce zdarzenia, jednak przyczyną tego nie był nowy system ratownictwa. Zdaniem śledczych, wynikało to przede wszystkim z ukształtowania terenu, braku wolnych karetek oraz natężenia ruchu drogowego w godzinach szczytu.

 

Od listopada 2012 roku zmieniły się zasady wysyłania karetek pogotowia do potrzebujących. W całej Małopolsce obecnie są tylko dwie dyspozytornie: w Krakowie, obsługująca stolicę Małopolski i 12 powiatów, oraz w Tarnowie, obsługująca miasta Tarnów i Nowy Sącz, a także siedem powiatów. Wprowadzając nowy system ratownictwa, wojewoda małopolski Jerzy Miller zapewniał, że dzięki nowemu systemowi karetki będą szybciej dojeżdżały do potrzebujących i będą lepiej wykorzystane.

Tydzień po wdrożeniu nowego systemu ratownictwa wysłano karetkę z Zakopanego do wioski w sąsiednim powiecie nowotarskim. Ambulans jechał do 80-latki 40 minut, chora w tym czasie zmarła. W tej sprawie toczyło się odrębne śledztwo, które również umorzono, bo śledczy jednoznacznie nie mogli ustalić, czy opóźnienie karetki miało bezpośredni wpływ na śmierć pacjentki.(pap)