Marek M. prowadził firmę, która miała zajmować się utylizacją odpadów medycznych. Jego klientami było około 300 szpitali i przychodni lekarskich w regionie, od których odbierał odpady. „Marek M. oferował konkurencyjne ceny, dlatego łatwo znajdował klientów” - powiedziała prok. Zawada-Dybek.

Jednak zamiast spalać odpady, Marek M. i jego wspólnicy rozdrabniali je za pomocą specjalnej maszyny, zakopywali na działce w Chorzowie, a później w także w garażach i magazynach w Chorzowie i Rudzie Śląskiej. Według portalu gazeta.pl. M. przyznał w śledztwie, że zmielił co najmniej 30 ton fragmentów ludzkich ciał. Odpady ze szpitali przewożono zwykłymi, a nie przystosowanymi do tego samochodami i bez odzieży ochronnej.

Marek M. był już wcześniej karany za podobne przestępstwa – w 2008 r. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał go na 1,5 roku więzienia w związku ze składowaniem odpadów medycznych w Czeladzi. Zakazał mu też podobnej działalności na 3 lata.

W ciągle trwającym śledztwie Marek M. usłyszał 12 zarzutów. Chodzi o sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego dla zdrowia i życia wielu osób, złamanie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej oraz oszustwa. Może za to grozić do 12 lat więzienia. Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Razem z aktem oskarżenia trafi on wkrótce do sądu.