Dyrektorzy placówek zdrowia przyznają, że o procederze słyszeli, choć sami nie mają sobie nic do zarzucenia. Wszyscy podkreślają jednocześnie pełne bezpieczeństwo pacjentów. Podobno więcej zła może wyrządzić niewłaściwa higiena mycia rąk.

W tych, nielegalnych praktykach obowiązują jednak ponoć pewne reguły. Jako przykład gazeta podaje jednorazowe tuby ułatwiające oddychanie, które są używane "tylko" pięciokrotnie, oczywiście po każdorazowym odkażaniu.

Rzeczywistość jest brutalna - mówi gazecie były dyrektor szpitala - jeśli sterylizacja wychodzi drożej, sprzęt jest faktycznie używany jednorazowo. W przeciwnym wypadku, oszczędza się właśnie przez kilkakrotne wykorzystanie narzędzi i innych rzeczy. Dlatego m.in. cewników kosztujących kilkaset złotych używa się wielokrotnie.

Od stycznia placówki służby zdrowia można karać za takie, nielegalne praktyki. Ale handlowcy sprzętem medycznym, mający dobry przegląd sytuacji i porównujący ilość wykonanych zabiegów z zakupami szpitali, nie chcą o tym informować, by nie stracić swoich klientów. Wolą sprzedawać im mniej, ale sprzedawać.

Przepisy trzeba dostosować do realiów finansowych placówek ochrony zdrowia, a państwo powinno regulować nie tylko ceny leków, ale także materiałów stosowanych w szpitalach, które są często zawyżane - mówi "Rzeczpospolitej" jeden z dyrektorów.(PAP)

kmad/